Skromne mieszkanie, które zostało wyposażone w przedpokój, trzy pokoje, salon z balkonem, łazienkę z oddzieloną toaletą oraz średnich rozmiarów kuchnię. Jeden pokój to jego sypialnia, drugi pokój gościnny bez łóżka, a trzeci sala do tańczenia. Pełno tam luster, obecny jest sprzęt grający, a także słynna rura, dzięki której poniekąd się utrzymuje.
Początkowo miał w planach po prostu udać się do domu i w spokoju odpocząć. Siedział już nawet w taksówce, myśląc sobie o swoim przyjemnie dużym i wygodnym łóżku. W takim razie co w ostatniej chwili go podkusiło, żeby zamiast swojego adresu, podać kierowcy ten należący do mężczyzny? W pewnym momencie po prostu się rozmyślił i doszedł do wniosku, że potrzebuje się z kimś zobaczyć. A jedyną osobą, której mógłby zrobić o tej godzinie niespodziankę był Seph. No, a przynajmniej miał nadzieję, że tamten nie będzie za bardzo zły za tą nocną wizytę. Na wszelki wypadek wysłał mu jeszcze wiadomość, że zamierza go odwiedzić, żeby później nie było, że nie uprzedził. Kiedy taksówka zatrzymała się już pod podanym adresem, zapłacił kierowcy i z trudem wykulał się z samochodu. Wsunął dłonie do kieszeni kurtki i wzdrygnął się z zimna, wypuszczając parę z ust. Wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę, odpalił fajkę i lekko kulejąc skierował się w stronę klatki. Przez dłuższą chwilę stał na tym wypiździe, dygocząc z zimna i paląc tą nieszczęsną fajkę. Rzucił peta na ziemię i odruchowo zdeptał go butem, a następnie otworzył drzwi i wszedł do klatki. Dopiero teraz sobie uświadomił, co tak właściwie zrobił i przypomniał sobie o tym nieszczęsnym braku windy. Steknął cicho na samą myśl, że w takim stanie będzie musiał jeszcze jakoś wleźć na 5 piętro. Nie miał wyjścia, w końcu nie opłacało mu się teraz jednak wracać do siebie, dlatego też przytrzymując się poręczy, jakoś udało mu się pokonać te wszystkie piętra, by po kilkunastu minutach nareszcie znaleźć się pod drzwiami od mieszkania mężczyzny. Od razu nacisnął na klamkę, jednak drzwi okazały się być zamknięte, na co przeklął jedynie cicho pod nosem. Westchnął ciężko i zapukał w miarę głośno do drzwi, a następnie zaczął non stop wciskać dzwonek, żeby obudzić mężczyznę, który mógł już spać i żeby zmotywować go do wstania i otworzenia mu.
Dzisiaj nie spodziewał się jakichkolwiek gości, szczególnie o tak nieludzkiej porze. To raczej on miał być gościem u jakiegoś randomowego faceta. Prawda była taka, że Sephirotha po prostu w domu nie było. Aktualnie bajerował w klubie nocnym i wyciągał jak najwięcej kasy z napalonych samców. Zamknął się w swoim świecie muzyki i tańca. Robił to, co mu najlepiej wychodziło oraz bardzo, ale to bardzo kochał. Udało mu się zarobić całkiem ładny napiwek, z czego był niezmiernie zadowolony. Został jeszcze trochę po godzinach, zastępując tym samym jednego pracownika klubu. W końcu uwielbiał tańczyć, toteż nie wiedział powodu do niezadowolenia, że wrócić do domu nieco później. Ale i ten czas szybko się skończył. Musiał iść do szatni, a tam przebrać się w swoje ciuchy, w których chodzi na co dzień. Miał jakąś białą koszulkę z zespołem Placebo, czarną bluzę kangura z kapturem, na której widniał bardzo oryginalny napis z serii Fuck life oraz czarne podarte jeansy z wychodzonymi już glanami. Ubrał na siebie ciepły płaszcz wraz z rękawiczkami, zgarnął torbę sportową z którą przyszedł i wyszedł z klubu, chcąc teraz udać się prosto do domu. Ale zaraz, zaraz... Na jego drodze pojawił się jakiś gościu. Oczywisty był fakt, że zagadał do białowłosego. Mężczyzna był o pół głowy wyższy od Chrisa, wyglądał na dobrze zbudowanego oraz silnego i przede wszystkim pijanego. Z pewnością Seph nie chciałby mieć z nim teraz jakiejś potyczki. Jego twarz w zupełności nie nadawała się do tego. Ale ku jego zaskoczeniu chodziło tylko o szybki numerek. Nie chciał tego robić na zewnątrz, więc pozwolił siebie zaprosić do mieszkania tego faceta. Zamówili taksówkę i w taki oto sposób znaleźli się w mieszkaniu tego pana. Niestety, kiedy tylko mężczyzna chciał już się dopierać do ciała Daniela, usłyszał dźwięk telefonu, którego nie potrafił ot tak zignorować. Zobaczył najpierw wiadomość, a kiedy zawarte w niej było to, że Neige zaraz będzie u białowłosego o tak porąbanej porze, tego też nie potrafił zignorować. W końcu mogło coś złego się wydarzyć albo chodziło o zwykłe zaspokojenie. Kto wie. W każdym razie zaczął się zbierać, przepraszając obcego mężczyznę, że wyszło tak, a nie inaczej. Oczywiście facet nie chciał dać za wygarnął, więc doszło do małego sporu... Ostatecznie Sephiroth uciekł mu z raną na wardze i najprawdopodobniej z siniakiem na twarzy oraz guzem na czole. Klną po drodze, że dał się namówić. Żałował teraz tego cholernie, no ale taki już był. Wziął szybko taksówkę i udał się w stronę swojego mieszkania, mając nadzieje na to, że Nei już tam był. Ciul, że mógł czekać te posrane pół godziny pod drzwiami jak ten debil. Musiał tam być i koniec. W końcu prawie go zgwałcono. Dotarł pod kamienicę, w której mieszkał. Wpisał kod i szybko wszedł na piąte piętro. Nie mylił się - Neige czekał pod drzwiami. Bez sił, bez życia, ale był. Podszedł do niego, wyjmując klucze z kieszeni od płaszcza i zmierzwił mu włosy na przywitanie. Ulgę poczuł na sercu, kiedy go ujrzał, choć nie wiedział, w jakim był jeszcze stanie. - Długo czekałeś? - spytał, otwierając drzwi i wpuszczając ich obu do środka. Dopiero teraz zauważył, że z mężczyzną jest coś nie tak. Ledwo co chodził, ba! Ledwo trzymał się na nogach. Przy chwilowej ciemności trudno było to dostrzec. Pomógł mu wejść do środka, tym samym on mógł zobaczyć rozciętą wargę u Sepha oraz jeszcze czerwony ślad na poliku.
No tak. Nie wziął pod uwagę drugiej opcji, gdzie to mężczyzny może po prostu nie być w domu. Z góry założył, że o tej godzinie zapewne będzie spał i tyle. Od razu pożałował, że w ogóle zdecydował się przyjechać tutaj, a nie udać się prosto do domu. Zapewne Seph miał o wiele więcej ciekawszych rzeczy do roboty, a Nei aż za dobrze wiedział jakich. Osunął się na ziemię, opierając plecami o drzwi i jakimś cudem zgiął nogi, obejmując je rękami. Oparł podbródek na kolanach i westchnął ciężko, przymykając powieki. Czuł jak wciąż kręci mu się w głowie, a to była ostatnia rzecz, której akurat teraz potrzebował. Wystarczająco źle czuł się bez tego. Do tego poza byciem zmęczonym i obolałym to jeszcze zrobiło mu się przykro, że blondyna nie ma. Naprawdę miał tej nocy wyjątkowego pecha. Sięgnął ręką do kieszeni, wyjmując z niej telefon i sprawdzając, czy przypadkiem może mężczyzna do niego nie dzwonił albo nie odpisał. No i oczywiście się rozczarował. Zacisnął palce mocniej na telefonie i właściwie to miał chęć nim pyrgnąć o najbliższą ścianę. Tak czy siak, nie miał wyjścia i musiał tutaj poczekać. Nie chciał schodzić z powrotem na dół, znowu czekać na taksówkę i wracać do siebie. Nie wiedział nawet ile minęło, kiedy tak siedział i czekał, sprawdzając co chwilę telefon i starając się nie przysnąć. 10 minut? 20? Godzina? Całkowicie stracił już poczucie czasu. W pewnym momencie, kiedy nagle usłyszał kroki na klatce, poderwał głowę do góry od razu kierując swoje spojrzenie w stronę schodów. Odruchowo chciał się uśmiechnąć na widok mężczyzny, jednak jakoś udało mu się przed tym powstrzymać. O nie, zdecydowanie nie miał zamiaru być dla niego miłym. Oczywiście, że Seph nie był zobowiązany do tego, żeby być na każde jego zawołanie, ale jakoś mało go to w tym momencie obchodziło. Odwrócił głowę, po prostu się nie odzywając, na chwilę jednak schował swoją dumę do kieszeni, pozwalając sobie pomóc przy wstawaniu. Na jego słowa prychnął głośno i pokręcił lekko głową. –Jakby cię to obchodziło. –warknął, wchodząc do mieszkania i od razu zsuwając buty. Odwiesił kurtkę, dopiero teraz spoglądając na mężczyznę. Westchnął cicho, widząc w jakim stanie jest jego twarz. –Widzę, że też się świetnie bawiłeś. –rzucił, od razu kierując swoje kroki w stronę sypialni. O tak, w końcu miał pod nosem to czego tak bardzo potrzebował. Łóżko i sen, finally. Po drodze jakoś zdjął z siebie bluzę, którą później rzucił gdzieś na podłogę, z koszulką już jednak mając nieco więcej problemów. Dopóki się nie ruszał to całkowicie zapomniał o całym dzisiejszym zajściu, jednak wystarczyło tylko, że kiwnął palcem, a rzeczywistość bardzo boleśnie dawała mu o sobie znać. Zrezygnowany stanął obok łóżka i dmuchnął sobie w grzywkę, czekając, aż Seph jakoś mu pomoże.
Mężczyzna mógł wziąć pod uwagę to, że Daniel nocami pracuje. Nie zawsze musiał spotykać się z kimś, aby tylko pójść z tą osobą do łóżka. Owszem, często bywało tak, że po pracy szedł do kogoś domu albo motelu lub zapraszał do siebie. Nie interesował się zbytnio uczuciami innych, tylko skupiał się na tym, aby to siebie zadowolić oraz zaspokoić. Brian mógł się cieszyć, że zastał mężczyznę na klatce schodowej, a nie ubrany w puchaty szlafrok po drugiej stronie drzwi, a w jego sypialni znajduje się jakiś obcy mężczyzna, który to właśnie zbierał swoje manatki. Finalnie wyszedł z pokiereszowaną twarzą, kiedy to wybrał Neige zamiast faceta, który był napalony jak rasowy pies na sukę. Nie mógł powiedzieć, że w tej sytuacji bawił się w najlepsze, bo ratował swoje własne życie. Seks seksem, ale gwałt... Kto wie, do czego był zdolny tamten mężczyzna. Christopher powinien skakać z radości, że udało mu się cudem stamtąd uciec w tak niegroźnym dla życia stanie. Jeszcze nie czuł bólu w odcinku piersiowym, ale z pewnością jutro będzie on bardziej odczuwalny. Nie zauważył żadnego zadowolenia ze strony Neige, jedynie doświadczył jego wspaniałej złośliwości, jak zawsze zresztą. Był już do tych rodzaju odzywek przyzwyczajony, toteż nie nachodziła go ochota przywalenia mu z pięści w splot słoneczny, aby ogarnął trochę dupę. Sam zresztą miał cięty język. Może dlatego irytowały go tego rodzaju zachowania u innych? - Masz rację, nie obchodziło - rzucił od niechcenia, nie mówiąc do końca prawdę. Dla niego własną dupę ryzykował, a on w taki sposób mu się odwdzięcza! - Ta, niemiłosiernie - dodał zaraz z nikłym uśmiechem na twarzy, zamykając za sobą drzwi. Rozebrał się, nie dbając szczególnie oto, gdzie co daje i poszedł do kuchni, aby z zamrażalki wyjąć jakąś mrożonkę, żeby przyłożyć sobie ją do warg. A później do policzka i głowy. - A Ty, co sobie zrobiłeś, że wyglądasz na ledwo żywego? - spytał głośno z przedpokoju, kierując się teraz w stronę sypialni, ponieważ kątem oka widział, że to właśnie tam zmierzał Neige. Kiedy dotarł i widział jak to trudzi się ze zdjęciem koszulki, odłożył swoją wspaniałą mrożonkę na komodę i mu zwyczajnie pomógł. Bardzo ostrożnie obchodził się ze swoją pomocą, jednak z pewnością i tak odczuł ból swoich żeber. Widać, że oboje czuli się co najmniej beznadziejnie. Jeden wdał się w bójkę, drugi chciał tylko wrócić do domu, aby zdążyć ugościć swojego gościa. - A, i sorry, że nie odpisałem, ani nie zadzwoniłem, ale średnio miałem jak, a później, kiedy byłem w taksówce, to wyleciało mi to z głowy - wytłumaczył się, czując się trochę winny tego, że on musiał tak sterczeć pod tymi drzwiami i czekać na niego jak ostatni debil. Ale cieszył się, że zastał go tam.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 4:44 am
Nie obchodziło…? Teraz to naprawdę poczuł się bardzo gówniane. Specjalnie w takim stanie się do niego kulał, wtargał się na górę, czekał na niego jak wierny szczeniak nie wiedząc nawet, czy w ogóle tamten ma zamiar wrócić, a ten jak gdyby nigdy nic wyskakuje do niego z takim tekstem. Naprawdę? W tym momencie po prostu miał ochotę odwrócić się na pięcie i stąd wypierdolić, ale koniec końców i tak by przecież tego nie zrobił. Nie będzie się w końcu zachowywał jak obrażona księżniczka, co najwyżej może być jeszcze bardziej niemiły, co zresztą z reguły w takich sytuacjach robił. Oczywiście, zdawał sobie sprawę z tego, że Seph również słynie z ciętego języka, ale jednak czasami, kiedy była taka potrzeba po prostu przydałoby się trochę wyczucia. Nie miał najmniejszego zamiaru nawet tego komentować, pomimo że w środku go ściskało, wyżerało i po prostu miał ochotę wszystko mu wygarnąć. Nie pierwszy raz zresztą, już od dawna zbierało mu się na wyrzucenie mężczyźnie wszystkiego co odnośnie niego myśli oraz czuje. Przekręcił oczami, przez chwilę mu nie odpowiadając i zastanawiając się nad jakąś wymówką, dochodząc jednak do wniosku, że czegokolwiek by nie wymyślił – i tak by nie przeszło. Westchnął cicho i przysiadł na brzegu łóżka, odgarniając sobie włosy z twarzy. –Dostałem wpierdol. Zresztą nie pierwszy ani nie ostatni raz. –odparł w odpowiedzi, odwracając głowę w stronę drzwi, gdzie po chwili zjawił się mężczyzna. Podniósł ręce, ułatwiając mu nieco rozebranie siebie, a następnie pozbył się reszty swoich ubrań, zostając w samych bokserkach. Zerknął na dół, jednocześnie sunąc palcami po swoich żebrach i brzuchu, na których zdążył już zauważyć, jak na razie niezbyt wyraźne, nieprzyjemne dla oczu sińce. Westchnął ciężko i wpełzł pod kołdrę, zakopując się pod nią aż po samą szyję. Miał naprawdę podły humor, do tego miał nadzieję, że obecność mężczyzny chociaż trochę poprawi mu samopoczucie, jednak się przeliczył i teraz był tylko bardziej wkurwiony. Nie wnikał w to, co tak właściwie stało się blondynowi i nie zapowiadało się na to, że jak na razie w ogóle się tym zainteresuje. Aż za dobrze wiedział, w jakich sytuacjach zdarzało się Chrisowi lądować i Nei jak zawsze przystawał przy jednym - Seph sam był sobie winien. Tym bardziej nie miał teraz ochoty słuchać jakichkolwiek wyjaśnień ani tłumaczeń z jego strony. Może rano z nim o tym porozmawia, ale nie teraz, kiedy był w tak chujowym nastroju. –Daruj sobie, nie obchodzi mnie to. –burknął, wzruszając obojętnie ramionami. Nie miał nawet pewności co do tego, czy mężczyzna w ogóle wróci, nie było żadnego odzewu, a Nei i tak zdecydował się tutaj sterczeć. A co jakby musiał tak siedzieć do samego rana, bo tamten zapewne miałby o wiele ciekawsze rzeczy do roboty? Czasami naprawdę nienawidził siebie za to jak się zachowywał.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 3:35 pm
Wiadomo, nie mówił tego dosłownie, ale odbiór był zupełnie inny. Go również irytowały odzywki chłopaka. Gdyby nie obchodziło, nie byłoby go tutaj. Nie martwiłby się o niego i miał faceta w głębokim poważaniu. Tymczasem jest tutaj i pomaga mu wstać. A to, że faktycznie brakuje mu wyczucia... Powinien już przyzwyczaić się do tego albo powiedzieć, co mu leży na duszy. Nie lubi się domyślać i do niego trzeba uderzać bezpośrednio, bez żadnych bezsensownych gier. Pokręcił bezradnie głową na jego słowa już nic nie komentując. Nie miał za bardzo co. Często w coś tamten się wplątywał i wychodził z tego w różnym stanie. Jednak dzisiaj jego stan przekroczył wszelakie granice rozsądku. Może dobrze byłoby pójść na ostry dyżur? W końcu nie wie, w jakim dokładnym stanie jest mężczyzna, a widząc po jego sposobie chodzenia, wykonywaniu ruchów... Tak, zdecydowanie powinien udać się z nim do jakiegoś lekarza. Pomógł mu zdjąć koszulkę i przyjrzał się bardziej uważniej jego żebrom oraz palcom, które to błądziły po nich. Przeklną siarczyście pod nosem, odchodząc od niego z komody biorąc mrożonkę, którą to teraz przyłożył do polika. Oparł się tyłkiem o nią, spoglądając chłodnym spojrzeniem bladoniebieskich oczu na mężczyznę w łóżku, który to zakopał się pod same uszy. Nie wiedział, czy powinien obok niego się kłaść, czy sobie darować i pójść na kanapę do salonu albo do pokoju gościnnego i spać na podłodze, bo przecież nie stać go, aby kupić drugie łóżka. Albo mu się nie chce? Westchnął bezradnie, odpychając się od komody z ciuchami i bielizną. Podszedł do chłopaka, zabierając z twarzy mrożonkę. Poprawił mu trochę kołdrę, bo nieco spadała z łóżka, przeczesał mu włosy i pocałował w skroń. Ot, miły gest ze strony Sephirotha, który z pewnością nie zostanie doceniony. W końcu niewiele tamtego obchodzi, dlaczego to nie zadzwonił i generalnie tłumaczenie białowłosego jest bezsensowne. No cóż, skoro nie chciał być mile widziany, to nie będzie przeszkadzał swoją osobą. - Pójdę się przespać na kanapie, tak chyba będzie lepiej i dla Twoich żeber i dla Twojego podłego humoru. Dobranoc i śpij dobrze - odparł półszeptem, prostując się i wyszedł z pokoju, gasząc światło i zamknął za sobą drzwi. Podrzucił mrożonkę w rękach, udając się do kuchni, aby ją dać z powrotem do zamrażalki. Teraz poszedł do salonu i klapnął sobie na kanapie, palcami masując bolące zatoki. Rzucił beznamiętne spojrzenie w sufit, opierając głowę o oparcie kanapy. Westchnął głośno. W tym samym momencie odezwał się jego nałóg - wziął więc lekki nasenne, zdecydowanie biorąc ich o wiele za dużo niż powinien i łyknął sobie jakby nigdy nic. W ubraniu, położył się na kanapie, dając rękę pod bolącą głowę i w mgnieniu oka zasnął. Nawet jeśli cierpiał na bezsenność, to taka dawka tabletek nie miała prawa nie zadziałać.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 5:49 pm
Nawet jeżeli ich wcześniejsza rozmowa nie należała do najprzyjemniejszych, to mimo wszystko miał nadzieję, że jednak nie będzie musiał spać sam. No ale cóż, nie miał zamiaru go na siłę zatrzymywać. Zresztą w sumie Seph miał trochę racji, może lepiej będzie jeśli Neige w takim stanie będzie miał łóżko tylko dla siebie. Nie miał ochoty na kolejne niepotrzebne urazy i fale bólu. Burknął coś jedynie pod nosem na ten jego gest, nic więcej już jednak nie mówiąc. W przypadku bruneta ze snem było nieco gorzej. Nie był w stanie zasnąć, kiedy cokolwiek go bolało bądź nie czuł się najlepiej. Po prostu leżał zakopany pod kołdrą, zmieniając pozycję tylko wtedy, kiedy naprawdę była taka potrzeba. Zrezygnowany, wciąż nie mogąc usnąć, przekręcił się ostrożnie na plecy i otworzył oczy, wgapiając się w sufit. Kilka razy miał ochotę wstać i pójść sprawdzić, czy tamten już śpi czy jednak nie, ale koniec końców się rozmyślał. Nawet jeżeliby się poświęcił i jakoś wstał, to nawet nie miałby mu tak właściwie nic do powiedzenia. A nie było nawet mowy o jakimkolwiek przepraszaniu za to, że naskoczył na blondyna. Był święcie przekonany co do tego, że Sephowi jak najbardziej się należało. Nie miał pojęcia, która może być godzina, ale za oknem już powoli robiło się jasno. Całkowicie się już poddał i zrezygnował z jakichkolwiek prób zaśnięcia. Podniósł się do siadu i rozmasował skronie, następnie odgarniając sobie grzywkę z twarzy. Skrzywił się, teraz odczuwając ból jeszcze bardziej niż wcześniej. Ale co się dziwić, praktycznie non stop leżał w bezruchu, a teraz jak zaczął się nieco więcej ruszać to wszystko uderzało ze zdwojoną siłą. Przy wstawaniu z łóżka wydawał z siebie głośne stęknięcia, którym przy okazji towarzyszyły jeszcze głośniejsze, losowe przekleństwa. Kiedy już udało mu się złapać równowagę i stał w miarę prosto, wykulał się jakoś z pokoju, mając zamiar skorzystać z łazienki. Na chwilę jedynie zatrzymał się w salonie, po prostu przyglądając się blondynowi. Zastanawiał się nawet nad tym, czy go obudzić, jednak doszedł do wniosku, że sobie podaruje. Zapewne zrobi swoje i po prostu się stąd bez słowa zmyje, a przynajmniej akurat to miał teraz w planach. Ale oczywiście najpierw kąpiel, potrzebował chociaż krótkiej chwili, żeby się zrelaksować. Kiedy już dotarł to tej nieszczęsnej łazienki, nalał nieco płynu do kąpieli do wanny po czym odkręcił wodę, samemu następnie stając przed lustrem i uważnie przyglądając się swojej twarzy z każdej strony. No, na szczęście nie było z nią najgorzej, jedynie kilka rozcięć na wardze i duży siniec pod okiem. Gorzej jednak sytuacja miała się nieco niżej. Teraz siniaki stały się o wiele większe i wyraźniejsze, naprawdę nie wyglądały zbyt dobrze. Przez chwilę nawet jemu przeszło przez myśl, żeby pójść z tym do lekarza. Szybko jednak wyrzucił ten pomysł z głowy, zdjął bokserki i po zakręceniu wody wpakował się do wanny. Wziął głęboki oddech, rozsiadając się w miarę wygodnie i przymknął powieki, odchylając głowę w tył.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 7:46 pm
Mimo wszystko domyślał się, iż mężczyzna chciałby, aby Sephiroth spał z nim w łóżku. Sam on chciał, tyle że nie pokazywał tego zbytnio. Ponadto naprawdę nie chciał narażać jego obolałych żeber na niebezpieczeństwo, a wystarczy tylko jeden niekontrolowany ruchy ze strony Daniela podczas snu i obudzi go skomlenie Neiga, bo tamten coś mu zrobił. Toteż dobrze, że Seph po prostu poszedł na tą nieszczęsną i niewygodną kanapę i tam spędził noc. Nadszedł wczesny ranek. Christ dzięki tabletkom spał te trzy, cztery godziny, jednak więcej już nie mógł. Obudził się, widząc za oknem ranek, choć słońca jeszcze nie było. Dopiero teraz odezwał się niemiły ból w okolicy odcinku piersiowym, jednak nie był on aż tak silny jak ból żeber jego gościa. Miał wrażenie, jakby robił jakąś sztuczkę na rękach podczas tańca, zachwiał się i runął prosto na plecy. Szkoda, że tak naprawdę nie mogło być. Podniósł się do siadu, przejeżdżając dłońmi po twarzy, czując cholerny ból migrenowy, który promieniował dosłownie wszędzie, ból w plecach, na policzku oraz pod palcami czuł małego guza na czole. Całe szczęście, że mu z czaszką nic poważnego się nie stało. Miał nieco podpuchnięto wargę i standardowe wory pod oczami oraz źrenice nieprawidłowej wielkości. Wstał leniwie i mało chętnie, sunąc się teraz do kuchni. Tam nastawił wodę na poranną kawę bądź herbatę, biorąc jednak butelkę z wodą i napił się jej. Wziął jeszcze jakie prochy przeciwbólowe i odstawił butelkę, chcąc udać się do sypialni, aby sprawdzić, jak się miewa mężczyzna. Miał pewność, że jeszcze jest, ponieważ widział jego buty i kurtkę. Idąc przez niewielki przedpokój, usłyszał szum wody. Czyli siedział w łazience. Bez skromności, oparł się ramieniem o drzwi łazienki i zapukał w nie palcem całe dwa razy. - Chcesz kawę czy herbatę? - spytał, wyczekując teraz jego odpowiedzi. Miał nadzieje, że zostanie trochę dłużej, nawet jeśli nocna atmosfera była mało sympatyczna. A jeśli będzie chciał iść, droga wolna. Nie miał siły, aby trzymać go tutaj na siłę, tym bardziej, że w najmniej odpowiednim momencie odezwała się jego wspaniała migrena.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 9:09 pm
Oczywiście teraz, kiedy już znalazł się w wannie pełnej gorącej wody to zaczynało go brać na spanie. Jak na złość. Ziewnął, po chwili już nawet powoli przysypiając, kiedy nagle wybiło go pukanie do drzwi. Westchnął ciężko i otworzył oczy, dmuchając sobie w grzywkę. -Kawę. –odparł w odpowiedzi na tyle głośno, żeby tamten go usłyszał i ponownie westchnął. No cóż, teraz kiedy Seph już wstał, cały plan wymknięcia się po kryjomu szlag trafił. Wiedząc, że mężczyzna jest już na nogach, w miarę szybko się umył i wyszedł z wanny. Zgarnął pierwszy, lepszy ręcznik z brzegu i się wytarł, zakładając swoje bokserki z powrotem na tyłek. Zerknął jeszcze przelotnie w stronę lustra, po czym wyszedł z łazienki, od razu kierując się w stronę kuchni. Tam oparł się o blat, wodząc wzrokiem za mężczyzną. W pewnym momencie odruchowo chciał się przeciągnąć, co skończyło się głośnym syknięciem z bólu. Ponownie zaczął rzucać mięchem, tym razem klnąc na kolesia, od którego tak solidnie dostał, a następnie na tego kurewskiego pecha, który całe życie się go trzymał i doprowadzał do tego, że wszystko kończyło się chociażby tak jak ostatniej nocy. Spuścił głowę i skrzywił się, zaciskając mocno zęby i wydając z siebie niezadowolone mruknięcie. -Daj mi coś przeciwbólowego. –wymamrotał, wzdychając ciężko. Sięgnął bo butelkę z wodą, upijając z niej kilka łyków i odstawił z powrotem na miejsce. Nie dość, że był cały poobijany to jeszcze miał tego cholernego kaca. Idealne połączenie, nie ma co. Odgarnął sobie włosy z twarzy, podnosząc głowę i przymykając na chwilę powieki. Zagryzł swoją dolną wargę i potarł dłonią o czoło, marszcząc nieco brwi. -Ja pierdole, czuję się jak gówno. –burknął cicho pod nosem, bardziej do samego siebie niż do mężczyzny. Na samą myśl, że będzie musiał jeszcze jakoś dotrzeć do domu, a potem przez kilka dni będzie przykuty do łóżka, coś mu się w środku robiło. Co prawda sam był sobie winien i gdyby nie był taki uparty i potrafił się wycofać wtedy, kiedy jest taka potrzeba to zapewne by do tego wszystkiego nie doszło.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 10:00 pm
Przytaknął na tamtego słowa, choć on wcale tego nie widział i poszedł z powrotem do kuchni w celu zaparzenia dwóch kaw. Wyciągnął dwa kubki i wsypał do każdego po dwie łyżeczki rozpuszczalnej kawy, bo tylko taką miał. Kiedy woda zagotowała się, zaparzył kawy, do jednego nalewając mleczka i sypiąc trzy łyżeczki cukru. Neigie sam już się obsłuży, bo ile kroć robił mu kawę, to nigdy nie potrafił zapamiętać, jaką lubił. Raz udało mu się przygotować dobrą i to całkiem przypadkowo. Kątem oka zerknął na faceta, siorbiąc swoją gorącą kawę, którą zaraz odstawił na blat. Nie było z nim dobrze. Chciał na początku spytać, jak się czuje, ale podaruje sobie, bo doskonale wiedział, jaka będzie odpowiedź ze strony chłopaka. Przytaknął ponownie na jego słowa i poszukał tabletek, które sam całkiem niedawno brał, aby chociaż trochę zniwelować ból głowy. Kiedy je tylko znalazł, podał sporych rozmiarów paczkę z tabletkami do rąk mężczyzny. Westchnął zaraz bezgłośnie, masując swoje zatoki. Sam nie wiedział, która część czaszki go najbardziej boli. - Trzeba było się trochę opanować. Ciesz się, że nie trafiłeś do szpitala z rozwaloną czaszką - a może to Sephiroth powinien się cieszyć, że mimo wszystko mężczyzna wyszedł z tego w takim stanie a nie innym? Kto wie. Z pewnością cieszył się, że jest u niego i jeszcze żyje. Może faktycznie wyglądał jak sponiewierane gówno, ale przynajmniej miał zmysły i był wstanie utrzymać się o własnych siłach. - Jesteś głodny? Mogę coś zrobić, ale nie spodziewaj się cudów - odparł, samemu w sumie czując lekki głód w żołądku, aczkolwiek ból głowy mało co pozwalał na zjedzenie jakiegoś posiłku. Na samą myśl robiło mu się nieco niedobrze.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 10:35 pm
Sypnął do swojej kawy jedynie jedną, płaską łyżeczkę cukru. Zdecydowanie potrzebował dzisiaj mocnego kopa i zapewne nie skończy się tylko na tej jednej kawie. Chwycił za kubek, trzymając go teraz w obu dłoniach i ostrożnie upił niewielki łyk, żeby przypadkiem nie poparzyć sobie języka. W końcu z jego szczęściem... Wypił jeszcze jednego łyka, po czym również odstawił kubek z powrotem na blat. Wziął od mężczyzny tabletki, wycisnął kilka na dłoń, a następnie połknął, popijając wodą. Westchnął bezgłośnie i pokręcił lekko głową na jego słowa. -Odezwał się. A ciebie kto tak pięknie urządził? –zapytał, przenosząc swoje spojrzenie na jego twarz i obserwując go uważnie spod grzywki. Sam już zdążył co prawda wymyślić kilka scenariuszy odnośnie tego, co mu się stało, teraz tylko potrzebował potwierdzenia, czy któryś z nich się zgadzał. Podszedł do niego, opierając dłonie na blacie po bokach mężczyzny i westchnął cicho. -Nie jestem. Wątpię, że w najbliższym czasie będę w stanie cokolwiek przełknąć. –rzucił, wzruszając lekko ramionami. Przez chwilę po prostu tak stał i się w niego wpatrywał, w końcu ujmując w palce jego podbródek, drugą dłonią odgarniając mu włosy za ucho i uważnie lustrując wzrokiem każde najmniejsze zadrapanie, czy siniec na jego twarzy. Uniósł jeden z kącików ust w uśmiechu, który zdecydowanie nie należał do najmniejszych. Cóż, jeżeli Seph myślał, że nagle brunetowi się odwidziało i jednak postanowił dać mu spokój, to zapewne się zawiedzie. Neige nie miał nic z tych rzeczy w planach. -O nie, biedactwo. Kto cię teraz zechce z taką obitą twarzą… –pokręcił głową i prychnął cicho, robiąc krok w tył i odsuwając się od mężczyzny. Sięgnął z powrotem po swoją kawę i jak gdyby nigdy nic przyssał się do kubka, siorbiąc ją powoli.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Nie Mar 01, 2015 11:21 pm
Ponownie na niego łypnął, słysząc jego pytanie. Nie do końca wiedział co mu powiedzieć, bo domyślał się, a raczej z doświadczenia wie, iż mało przychylnie wysłuchuje jego zacnych historii. Patrzy na niego z pewnym niesmakiem i widać, że po jej usłyszeniu najchętniej wyszedłby z mieszkania, zostawiając go samego. A teraz jak będzie? Chrząknął w zamkniętą dłoń, zbierając głęboki oddech, aby odpowiedzieć mu na słowa. - Taki jeden dupek. Zaprosił mnie do siebie, a kiedy wybrałem Ciebie zamiast jego, to... Teraz w sumie nie wiem, czy iść tej nocy do pracy, bo z pewnością tam będzie - wzruszył ramionami, odwracając gdzieś spojrzenie na okno, patrząc, jak to poniektórzy wsiadając do samochodu, aby nie spóźnić się do swojej pracy. Delikatnie na ten widok nawet się uśmiechnął. Zrezygnowany, chwycił gorący kubek kawy, na który oplótł swoje zimne łapy. Wziął kolejny łyk, a przed nim stanął nikt inny jak Neige. Chwycił go za podbródek, co mu się średnio spodobało (w końcu nawet go nie pocałował) i zaczął lustrować spojrzeniem twarz białowłosego. Westchnął na jego słowa, zabierając jego dłoń z podbródka. Napił się kawy i odstawił ją na blat, odpychając się od blatu. On jednak coś zje i z pewnością będzie to zwyczajna jajecznica z cebulką z odrobiną żółtego sera. - Z pewnością ty - rzucił krótko, uśmiechając się w paskudnym uśmiechu. Przygotował sobie w tym samym czasie składniki oraz patelnię. Pokroił cebulę, dał kapkę oleju na patelnie oraz trochę masła i wrzucił cebulę, aby mu się trochę zeszkliła. Później wbiła trzy jajka, posolił a na sam koniec dał startego na grubych oczkach sera. Wrzucił to wszystko na mały talerzyk, wziął w miarę czysty widelec oraz kromkę czerstwego chleba i usiadł sobie na blacie, zaczynając jeść swoje wspaniałe żarcie. - Chcesz tutaj zostać czy wolisz wybyć do siebie? - spytał, zerkając na niego od czasu do czasu. Bardziej był teraz skupiony na jedzeniu, które zapewne za niedługo zwróci, no ale trudno.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Pon Mar 02, 2015 12:33 am
Och, no tak, oczywiście. Właśnie dokładnie to spodziewał się usłyszeć. I nawet jeżeli się domyślał to i tak nieźle podniosło mu to ciśnienie. Zacisnął wargi w wąską linię, jakoś powstrzymując się przed rzuceniem wiązanki w stronę Chrisa. A korciło go okrutnie. Do tego tamten nawet nie był teraz w stanie patrzeć na Neige? No proszę, zupełnie jakby choć trochę go obchodziło jak brunet tak właściwie mógł się teraz poczuć. Przez dłuższą chwilę mu nie odpowiadał, starając się jak na razie uspokoić nerwy. Rzucił mu nieprzechylne spojrzenie, kilka razy otwierając usta, zupełnie jakby chciał coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili z tego rezygnując. Zmarszczył brwi i westchnął ciężko, skupiając swój wzrok na jakimś mało istotnym punkcie przed sobą. -Och, czy w takim razie powinienem czuć się zaszczycony? –rzucił ironicznie, wciąż zaciekle wpatrując się przed siebie. Przymrużył nieco powieki, czując jak coraz bardziej wkurwiony się robi. No i szlag wszystko trafił. –Naprawdę w ogóle zastanawiasz się nad tym czy tam iść? Myślałem, że dla ciebie takie traktowanie to codzienność. Właściwie to jestem zdziwiony, że w ogóle coś takiego cię ruszyło. –odparł obojętnie, zaciskając palce nieco ciaśniej na kubku. Słysząc jego kolejny komentarz, odstawił kawę na blat z głośnym stuknięciem. Zdecydowanie nie spodobało mu się to, co właśnie usłyszał. Seph naprawdę mógł już sobie podarować bycie bezczelnym, zwłaszcza w takim momencie. -Nie byłbym tego taki pewien. –w końcu przeniósł swoje spojrzenie na mężczyznę, obserwując teraz jak ten krząta się po kuchni i przygotowuje sobie jedzenie. Zagryzł dość boleśnie swoją dolną wargę, najwyraźniej intensywnie nad czymś myśląc. Sam nawet nie wiedział, co tak właściwie jeszcze tutaj robił, mógł się zmyć od razu po kąpieli. -Chyba wrócę do siebie, nie będę Ci przeszkadzał w razie jakbyś miał ochotę się znowu kurwić. –skwitował, po tych słowach kierując się w stronę sypialni. Cóż, nie zostało mu nic innego jak ubranie się i po prostu wrócenie do siebie. Nie miał ochoty jeszcze bardziej psuć sobie nerwów.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Pon Mar 02, 2015 1:06 am
Znając bogate życie towarzyskie Sephirotha nie dało się myśleć o niczym innym jak o takiej sytuacji. Trudno jest mu zmienić swoje beznadziejne życie, jednak inni mają problemy z jego zaakceptowaniem. Nie warto czuć czegokolwiek do tego faceta, co daje wyraźnie znać na samym początku znajomości z nim. Nie być wstanie patrzeć na Neige? Owszem, mógł, jednak myślał, że chociaż trochę tamten pomyśli, w jakiej mało komfortowej sytuacji znalazł się Seph. A gdyby naprawdę został zgwałcony, i co najgorsze, koleś później zrobiłby coś z jego ciałem, nadal byłaby to wina Daniela? Mimo wszystko nie zdarzyło mu się trafić jeszcze na takiego dupka, jeśli chodziło o zwyczajny seks, więc czuł się trochę beznadziejnie. Zmarszczył znacząco brwi, kiedy tamten nagle zaczął pluć jadem na Chrisa. Wiedział, że Neige trochę agresywnie może zareagować na słowa białowłosego, jednak nie sądził, że dostanie coś takiego w zamian. Zacisnął dłonie w pięść, słysząc jakie głupoty wygaduje. Miał ochotę go strzelić prosto w ten niewyparzony pysk. Jemu skoczyła znacząco adrenalina z podenerwowania, nie chcąc dalej wysłuchiwać jego słów. Był dla niego teraz po prostu bezczelny, czego zdecydowanie sobie nie życzył. - No popatrz się. Codzienne mnie widujesz z obitą mordą, no nie? Aż rzygać już tym widokiem można. No bo przecież ze mnie jest pierdolona dziwka i sypiam z kim tylko popadnie, niezależnie od tego, że tylko i wyłącznie tańczę w tym pieprzonym klubie, bo to jest moja pasja i z tego mam na chujowy, stary chleb. Wiesz co? Gówno wiesz o moim posranym życiu - uniósł się nieco, zeskakując z blatu stołu i dając całe śniadanie do zlewu, rozbijając przy tym kolejny talerzyk. Chyba za niedługo nie będzie miał na czymś jeść w takim tempie. Wyszedł zdecydowanie wkurwiony z kuchni, generalnie z mieszkania, nie zakładając żadnej kurtki czy butów. Po prostu wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi, na których zsunął się bezradnie. Nie wiedział, czy miał tam wracać i go przepraszać, czy zostawić to i poczekać aż wszystko się ułoży. Albo i nie. Nie chciał tracić z nim znajomości, ale też denerwowało go to, w jaki sposób odnosił się momentami do niego mężczyzna, chociaż na to absolutnie sobie nie zasłużył. Czasami owszem i wtedy o tym doskonale wiedział, jednak czasem zdecydowanie przesadzał i względem Sepha teraz zdecydowanie przesadził.
Oczywiście, że wtedy również byłaby to wina Daniela. Sam wpakował mu się do mieszkania, gdyby choć trochę ruszył głową w tamtej sytuacji to zapewne by do tego wszystkiego nie doszło. Wystarczyłoby, że nie poszedłby do tego kolesia i obyłoby się bez żadnych burd. Nei jednak dobrze wiedział, że Seph tak czy siak nie odpuściłby sobie okazji, aby się z kimś przespać. I najmniejszego znaczenia nie miało, czy był to ktoś całkowicie losowy, kogo dopiero co poznał. Właśnie dlatego tak się wkurwiał, bo doskonale wiedział że Chris chciał tam pójść i chciał to zrobić, to dlatego brunet wciąż przystawał przy tym, że długowłosy sam jest sobie winien. Nie zdążył nawet skomentować jego słów, bo kiedy tylko chciał już coś odpowiedzieć to usłyszał trzaśnięcie drzwi. Jedynie zaśmiał się cicho pod nosem i pokręcił głową. O tym całym, cholernym klubie nie miał ochoty nawet myśleć, bo sam fakt istnienia tego gówna wyprowadzał go z równowagi. Teraz sam nie wierzył, że jeszcze jakiś czas temu dał się tam zaciągnąć i wtedy poznał białowłosego. A co do drugiej kwestii… Cóż, to tylko jeszcze bardziej go wkurwiło. Niby od kiedy Seph nie zachowywał się jak kurewka? Przecież jeszcze kilka godzin temu wpakował się do łóżka jakiemuś randomowemu, najebanemu facetowi, a teraz jeszcze robił z siebie ofiarę? No rzeczywiście, uosobienie czystości. I racja, może i gówno wiedział o jego życiu, ale wiedział też, że nawet jak jest chujowo, to nie trzeba zachowywać się jak ostatnia dziwka. Jest dużo innych rzeczy, które można robić, żeby jakoś sobie poradzić. Zgarnął swoje ubranie i założył je na siebie, nie zwracając już nawet uwagi na ten cholerny ból. Miał już serdecznie dość, do tego kurewsko żałował, że w ogóle tu przyjechał. Nie miał teraz nawet ochoty oglądać jego twarzy. I zapewne nie będzie miał przez najbliższe kilka dni. W tym momencie już na poważnie zaczął się zastanawiać, czy ich znajomość i ciągnięcie dalej tej całej pojebanej relacji ma jeszcze w ogóle sens. Wyszedł z sypialni, zatrzymując się jeszcze na chwilę przy drzwiach od mieszkania, zarzucając na siebie kurtkę i nakładając buty. Następnie je otworzył i nieco zdziwiony spojrzał w dół, gdzie siedział mężczyzna. W końcu myślał, że tamten po prostu poszedł gdzieś w pizdu. Wziął głęboki oddech, podnosząc głowę i dmuchnął sobie w grzywkę. -Dajmy sobie ze sobą spokój. –odparł, zaciskając palce nieco mocniej na klamce. Właściwie to był chyba pierwszy raz, kiedy Neige w ogóle zasugerował, żeby zerwać kontakt i po prostu sobie to wszystko darować.
Fakt, ciągle byłaby to wina Sephirotha, jednak nie poradzi, że jest zbyt naiwnym człowiekiem. Skoro poprzednim razem było dobrze, jeszcze poprzednim także, to dlaczego tym razem miało być źle? Go również dopadł pech, a i również dano mu jakąś lekcję życiową, z której zapewne i tak niewiele wyciągnie. Nada będzie sypiał z innymi i tylko dlatego, bo nie potrafił powiedzieć "nie, nie chcę" albo po prostu zwyczajne "nie". Zawsze będzie postrzegany w oczach innych jako męska dziwka, niezależnie czym będzie się zajmować. No cóż, taką drogę wybrał i taką drogą ciągle podąża. Chociaż może uda mu się to zmienić? Prawda była taka, że nawet nie zdążył zdjąć kurtki. Nie wszedł ani do łóżka, nie zdjął butów. Ledwo co przekroczył próg mieszkania tamtego oszołoma, a już zaczął się do niego dobierać. Nawet nie miał chwili, aby zaprotestować. Chyba tylko dlatego przestał przez chwilę macać Sepha, bo telefon dał we znaki. Całe szczęście, że mu go nie zabrał. Danielowi wygodnie było uciec do narkotyków, a dopiero później do seksu. Może gdyby nie wciągnął się w ten cholerny nałóg, toby teraz nie dawał dupy praktycznie każdemu, kto tylko powiedział "prześpij się ze mną". Może wyglądałoby to zupełnie inaczej. Ale dał się namówić i spróbował. Spróbował tych cholernych narkotyków i teraz tego niezmiernie żałuje. Siedział tak pod tymi drzwiami. W głowie miał z tysiąc myśli, a głowa coraz bardziej bolała. Nawet leki nie chciały już pomóc. Nie wiedział, czy ma przeklinać ten cholerny los, czy siebie samego. Nie potrafi się od tego uwolnić. Ile kroć próbował, to nigdy mu nie wychodziło. Zawsze wracał do tego wszystkiego. Nagle poczuł, że na plecach nie ma oparcia. Mimowolnie uniósł głowę ku górze, a kiedy usłyszał te słowa, których najbardziej się obawiał, jego źrenice momentalnie się powiększyły, jeszcze bardziej niż zazwyczaj. - Nie- jęknął cicho pod nosem, zaciskając z całych sił swoje szczęki. Dlaczego musiał taki być? Nie mógł wykazać się nieco lepszym charakterem? Wstydź się Chris, wstydź. - Ja mogę zrezygnować, z pracy w tym klubie... Poszukam jakieś innej, lepszej. Nie będziesz się musiał denerwować, nie? Postaram się zmienić, tylko nie odchodź, błagam - głos mu się praktycznie łamał, ściskał w gardle, a sam nie mógł uwierzyć w to, co właśnie mówi. Poniekąd Neige był takim oparciem, murem dla Sephirotha. Jeśli go zabraknie, to da sobie radę tak zupełnie sam? Przecież nie miał nikogo innego, komu mógłby w pełni zaufać.
I właśnie tego nie chciał usłyszeć. Miał nadzieję, że Sephiroth pójdzie mu na rękę, dalej będzie chamski, zobojętniały i stwierdzi, że to dobry pomysł. Właściwie to po części nawet nie spodziewał się takiej odpowiedzi, zawsze był przekonany, że nie jest mężczyźnie do niczego potrzebny. Po prostu uważał siebie za jednego z wielu i tyle. O ile łatwiej by było, gdyby rzeczywiście sobie po prostu podarowali. W końcu wtedy i Neige miałby o wiele więcej spokoju, o Danielu nie wspominając. Nikt by się go wtedy nie czepiał i nie robił awantur. Za każdym razem kiedy się widzieli, prędzej czy później któryś z nich wywlekał ten temat i dochodziło do awantur, darcia na siebie mordy, wyzywania i trzaskania drzwiami. I tak w kółko, każdy po jakimś czasie miałby dość. Brunet i tak wystarczająco długo wytrzymał, w ostateczności powstrzymywał się przed wyrzuceniem mu tego, co tak naprawdę myśli na jego temat i jakoś starał się to znosić. Jednak każdy ma swoje limity, a Neige najwyraźniej właśnie osiągnął swoje. Zacisnął wargi w wąską linię i westchnął bezgłośnie. Pokręcił głową, wiedząc, że ta cała gadka o rezygnowaniu z pracy w klubie jest tylko po to, żeby jakoś go ubłagać. Za dobrze wiedział, jak bardzo Seph to lubił i jak mu na tym zależało. Zresztą to był chyba jedyny z powodów, dla których w ostateczności starał się jakoś tolerować to czym tamten się zajmował. Jednak jego tendencji do puszczania się z kim popadnie nie był już w stanie dłużej znieść. Owszem, mógł go zapewniać ile tylko chciał, ale nie ma co się oszukiwać, kto by komuś takiemu uwierzył? Za każdym razem kiedy tylko nie mógłby się do niego dodzwonić, mężczyzna by nie odpisywał albo nie zastałby go w domu, od razu w głowie pojawiałby mu się tylko i wyłącznie jeden scenariusz, zresztą całkiem oczywisty. A wtedy znowu byłoby to samo co zwykle. Nie miał pojęcia co mu odpowiedzieć i co robić. Wyjść bez słowa? Zostać? Dogadać się z nim jakoś? Gdyby to wszystko było takie proste. Westchnął ciężko, chcąc ochotę mu po prostu odmówić, jednak nie miał kompletnie pojęcia jak to zrobić. -Wstań. –wymamrotał pod nosem, nie mając zamiaru rozmawiać z nim tak w drzwiach. Cofnął się o kilka kroków, a kiedy tamten wszedł z powrotem do mieszkania, zamknął za nim drzwi i odwrócił się do niego przodem. -Do czego tak właściwie jestem ci potrzebny? –zapytał, unosząc nieco brwi. –Robisz ze mną dokładnie to samo, co z każdym innym, tyle że mnie masz częściej. –dodał, wzruszając lekko ramionami.
Nawet nie myślał o tym, aby z nim zerwać jakąkolwiek znajomość. Czuł, że był mu w jakimś tam stopniu potrzebny. Nie wiedział, dlaczego tak miał, czemu akurat on. W zasadzie to nie miał zbyt wielu znajomych kategorii Neige. Może sypiał z ludźmi, ale to były tylko jednorazowe przygody. A on? On zechciał zatrzymać się przy nim nieco dłużej. Tolerował większość rzeczy, które robił mężczyzna, szanował wręcz poza jednym. Nie znosił, kiedy sypiał z innymi. Dlaczego Sephiroth zauważył to tak późno? Jakby wcześniej nie mógł. Teraz naprawdę obiecywał poprawę, ale czy mu facet uwierzy? Albo tak, albo nie. Nie chciał słyszeć słów odmowy. Chociaż one byłby lepsze niż wyjście bez słowa i zignorowanie mężczyzny. Obawiał się tego jak nikt dotąd. Całe szczęście, że nic takiego nie usłyszał. Na słowa o poleceniu wstań, oparł się ręką o ziemie i podniósł się. Przeczesał białe kłaki i wszedł do środka, chcąc zamknąć za sobą drzwi, jednak Neige go uprzedził. Trochę zabolały go jego słowa. Było w nich ziarno prawdy, ale nie sądził, że mężczyzna myślał w taki sposób. - Dzięki Tobie w sumie jeszcze się trzymam. Nie potrafię się odnaleźć, czuje się zagubiony, nie wiem co mam robić. Wiem, że chujowo robię, ale jakoś nie potrafiłem się zmienić. Ale obiecuje, ze teraz będzie lepiej, a zacznę od lepszej pracy, a potem skończę z tym czymś - stwierdził, biorąc teraz głęboki oddech. Nie wiedział, co do niego czuje, ale chciał go mieć przy sobie - Naprawdę obiecuje zmianę.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Wto Mar 03, 2015 12:04 am
Nie miał pojęcia jak to skomentować. Wiedział o tym, że mężczyzna wcześniej już próbował z tym wszystkim skończyć, jednak koniec końców i tak po czasie z powrotem pakował się w to samo. Czemu niby tym razem miałoby być inaczej? Naprawdę nie chciał się zawieść, miał już wystarczająco zszargane nerwy przez Daniela. Westchnął ciężko, marszcząc lekko brwi. -Właśnie, aż do tej pory nie potrafiłeś się zmienić. Jaką mam mieć pewność, że tym razem mówisz prawdę i będzie inaczej niż zwykle? Żadnej. Taka jest prawda. –skwitował, wzruszając bezradnie ramionami. Naprawdę chciałby mu zaufać i uwierzyć w to, co ten mówił, ale gdzieś tam z tyłu głowy coś uporczywie go przed tym powstrzymywało. Odgarnął sobie włosy z twarzy i rozmasował czoło, intensywnie się nad czymś zastanawiając. Oczywiście, że nie chciał, żeby mężczyzna go zawiódł, ale z drugiej strony nie miał również nic do stracenia. Bo co, jeżeli tym razem rzeczywiście będzie inaczej niż za każdym poprzednim? Westchnął cicho i spojrzał na Sepha, po czym pokręcił lekko głową. Przez dłuższą chwilę po prostu milczał, bijąc się ze swoimi własnymi myślami, starając się zdecydować co ma teraz z tym wszystkim robić. Z jednej strony obawiał się, że jeżeli mu odmówi, to mężczyzna zacznie zachowywać się jeszcze gorzej niż dotychczas, z drugiej natomiast brał również pod uwagę własne samopoczucie i to, do jakiego stanu długowłosy czasami potrafił go doprowadzić. W końcu wziął głęboki oddech, przymykając na moment powieki. -Dobrze. Niech ci będzie. –odpowiedział w końcu, ponownie na niego zerkając. –Ale chociażby jedna rzecz, która mi się nie spodoba… Chyba się domyślasz, jak to się skończy. –dodał, zaciskając wargi w wąską linię. Daniel teraz powinien sobie zdać sprawę z tego, że jeżeli tylko Neige dowie się o jakimkolwiek wybryku z jego strony to zniknie z jego życia równie szybko i niespodziewanie co się w nim pojawił.
Sephiroth Głodne zwierzę
Liczba postów : 59 Data dołączenia : 29/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Wto Mar 03, 2015 12:37 am
Próbował i to wiele razy i zawsze kończyło się tak samo. Ale może tym razem będzie inaczej? Może teraz uda mu się zmienić. Nie tyle co zachowanie, a sposób życia. Nie chciał rezygnować z całego siebie, ale z niektórych rzeczy wręcz musiał, jeżeli bardzo mu zależało na tym, aby Neige został z nim. Żeby nigdzie nie odchodził i był w razie potrzeby. A widać było, że mu na tym cholernie zależało. Chyba po raz pierwszy od bardzo dawna. Co ten człowiek potrafi z nim zrobić... - Ale tym razem może się udać. Cholera jasna, musi się udać. Chcę zmiany. Ciągle jestem traktowany jak gówno, a nie oto mi chodziło. Naprawdę chcę uwolnić się od tego - stwierdził prze zaciśnięte zęby i z niejaką złością, którą kierował tylko i wyłącznie na siebie. Wiele razy przeklinał takim, jaki jest. Sporo nocy miał nieprzespanych, mógł często myśleć o tym, jaki był beznadziejny i marudzić na swój głupi los, na tą głupią drogę. Była to jego wina, bo dał się namówić. A teraz nie potrafił tego od siebie odepchnąć. Przylgnęło do niego to jak pijawka, która tak prędko nie odpadnie. Ale może teraz się uda. W głębi duszy liczył na to, że w końcu zmieni swoje chujowe życie i będzie żyć normalnie. Ma tą swoją grupę taneczną, więc głównie na niej będzie się teraz skupiał. Tak, to będzie dobry pomysł. Wyczekiwał tego cholernego momentu, kiedy to Neige w końcu się do niego odezwie. Wiedział, że potrzebował czasu do namysłu, rozmyślenia słów Sephirotha. Nie była to łatwa sprawa. W zasadzie to ich znajomość ostatnio głównie opierała się na samych kłótniach. Oboje mieli już tego dość, więc trzeba było podjąć radykalne zmiany. Albo Neige i Chris zerwą znajomość, albo Daniel zmieni się o całe sto osiemdziesiąt stopni. Duszą i ciałem błagał, aby zgodził się na tą umowę i dał mu tę szansę. Z pewnością uszczęśliwiłoby go to, nawet bardzo. Szczęście wpłynęło na twarzy Sephirotha, kiedy to mężczyzna zgodził się. Najchętniej skakałby teraz z radości, ale póki co, to uśmiechnął się delikatnie, czując tym sam ból sinego polika. Nie sądził, że kiedykolwiek będzie się cieszył z czegoś takiego. Choć w głębi duszy liczył na to, że mu przebaczy, to jednak liczył się z tym, że chłopak może mieć tego wszystkiego dość i powiedzieć po prostu nie. A tutaj taka miła niespodzianka. - Wiem i dziękuję. Nie wiesz nawet jak się cieszę - stwierdził, zerkając na jego twarz. Chyba nerwy już zeszły, a przynajmniej z Daniela na pewno. Nie wiedział jak to było do końca z Neige, ale chyba i on trochę się już uspokoił - Zostaniesz więc? Zresztą, nie puszczę Cię w takim stanie do domu. Jeszcze coś sobie zrobisz po drodze i będę miał wyrzut sumienia, że pozwoliłem Ci iść... - mówiąc to, odbił się od drzwi, na których w sumie się opierał i odgarnął grzywkę mężczyzny, aby móc go złapać za rękę i zaprowadzić do swojej sypialni. Tam teraz będzie leżał przez te parę dni, nie u siebie w domu. Chyba że facet naprawdę nie zechce tutaj zostać, to puści go i najwyżej będzie go codziennie odwiedzać.
Neige Wild Nothing
Liczba postów : 62 Data dołączenia : 19/01/2015
Temat: Re: 5 piętro, mieszkanie 10 Wto Mar 03, 2015 11:36 am
Kiedy w końcu na szczęście atmosfera się nieco rozładowała, odetchnął cicho. Nie musiał już teraz, natychmiast wracać do siebie, do tego całkowicie bez humoru. Z powrotem zdjął buty i kurtkę, odwieszając ją na wieszak. Uśmiechnął się do niego niemrawo i westchnął cicho, wciąż jeszcze zaprzątając sobie głowę tym wszystkim. I mimo tego, że może i Sephiroth się cieszył, bo w końcu miał z czego, z Neige było trochę inaczej. Sam nie był do końca pewien, czy tak właściwie dobrze zdecydował i zapewne minie jeszcze dużo czasu, zanim całkowicie przekona się do mężczyzny i przestanie non stop się zastanawiać na tym, czy rzeczywiście coś się zmieniło czy wciąż jest tak samo. Przecież w końcu nie mógł się zmusić do tego, żeby mu uwierzyć i zaufać. Dopóki sam się nie przekona, że rzeczywiście tamten się stara to pewnie dalej będzie się tym wszystkim stresował i zamęczał. Tak właściwie to nie wiedział, czy chce tu zostać, czy jednak wrócić do domu i na spokojnie, w samotności sobie wszystko przemyśleć. Odniósł jednak wrażenie, że im obu wyjdzie na lepsze, jeżeli tutaj zostanie na te kilka dni. Może w końcu uda im się na spokojnie dogadać, do tego brunet będzie miał okazję nieco przypilnować mężczyzny i w razie potrzeby przywołać go do porządku. Poza tym znacznie ułatwi mu to sprawę, nie będzie musiał wszystkiego robić sam, tylko spokojnie leżeć sobie w łóżku, aż wydobrzeje. Uśmiechnął się nikle na samą myśl kilkudniowego opierdalania się i pozwalania skakać sobie koło tyłka. Spojrzał na niego i kiwnął potwierdzająco głową. -Mhhm, zostanę. Lepsze to, niż miałbym siedzieć sam w domu. I tak pewnie nie mógłbym się nigdzie ruszyć. –stwierdził, maszerując za nim z powrotem do sypialni, gdzie usiadł na brzegu łóżka. Jak na razie nie odczuwał aż tak dużego bólu jak wcześniej, zapewne dzięki tabletkom przeciwbólowym. Chciał to wykorzystać i w spokoju sobie odpocząć, dlatego też w ubraniach wpełzł pod kołdrę, układając się na boku i wsuwając dłoń pod głowę. Odgarnął sobie włosy z twarzy i zamrugał kilkakrotnie, przyglądając się mężczyźnie. -Kładziesz się obok, czy będziesz tak stał?
Nie było podstaw, aby tak do końca wierzyć Sephirothowi, jednak nic nie zaszkodzi dać mu kolejną i zarazem ostatnią szansę. Z pewnością teraz jej nie zmarnuje, bo mimo szczęścia, to wiedział na czym aktualnie stoi. Jeden głupi wybryk i koniec ich znajomości. Chyba nie opłaca mu się ryzykować. Nawet nie zamierzał. Naprawdę chciał się zmienić i musiało mu tym razem wyjść, niezależnie z jakimi trudnościami będzie się zmierzał. Zastanawiał się, czy uda mu się rzucić nałóg do narkotyków, ale z tym jeszcze trochę poczeka. To będzie naprawdę trudne wyzwanie i z pewnością będzie potrzebował niejakiego wsparcia od samego Neige. Mężczyzna zdecydował się zostać. Sephiroth będzie mu przez jakiś czas usługiwać. Chcesz herbaty? Coś do jedzenia? Wygodnie Ci? Potrzebujesz czegoś jeszcze? I tak w kółko przez parę dni. W sumie to nawet dobrze, bo będzie miał co robić przez te kilka dni, nie licząc szukania lepszej pracy. Takiej, jakiej Neigowi pasowałaby, bo głownie oto tutaj chodzi. Razem w zasadzie będą mogli coś znaleźć i wybrać. Może dzięki temu lepiej się dogadają i rzeczywiście będzie nieco inaczej. Koniec z kłótniami, czas na normalne rozmowy, tak. - To dobrze - mruknął tylko, prowadząc go tym samym do sypialni. Tam mężczyzna usiadł na łóżku, do którego niebawem wszedł. Daniel na chwilę zamyślił się nad czymś, jednak głos bruneta wydobył go z ów zamyśleń. Uśmiechnął się do niego delikatnie, pomimo irytującego bólu głowy. Oczywiście wybrał opcję położenia się obok niego. Ściągnął jedynie skarpetki i sam w ubraniach położył się obok niego, przykrywając się kołdrą. Wiedział, że on już raczej nie zaśnie, ale zawsze to przyjemnie poleżeć obok osoby, na której w jakimś tam stopniu Ci zależy. Chciał odruchowo zgarnąć go do siebie ramieniem, ale zrezygnował z tego, kiedy przypomniał sobie o bólu żeber. Sam więc przysunął się do niego, ostrożnie obejmując go ramieniem i zaczął przeczesywać w przyjemny sposób jego włosy. Tak, aby zasnął i spał spokojnym snem.
Zamruczał cicho, mając ochotę się do niego mocniej przytulić, jednak niestety z takich przyjemności będzie musiał zrezygnować przez najbliższe kilka dni. A szkoda, bo jak już się jako tako pogodzili to miał ochotę się trochę pomiziać, a może i nawet nieco więcej. Zamruczał cicho, przymykając powieki i powoli przysypiając. Sam nawet nie zauważył kiedy całkowicie usnął, co prawda nie na długo, ale zawsze coś. Po około godzinie się przebudził, przez dłuższą chwilę nie otwierając oczu. Wziął głęboki oddech, w tym samym momencie czując nieprzyjemną falę bólu, która pojawiła się w okolicach brzucha i klatki piersiowej. Drgnął lekko, a zapewne gdyby był w stanie, to nieźle by go wykręciło na ten atak bólu. To by było na tyle, jeżeli chodziło o działanie tabletek. Tyle dobrze, że chociaż udało mu się trochę zdrzemnąć. Chwycił za nadgarstek mężczyzny, zabierając jego rękę z siebie, niekoniecznie miał teraz ochotę na jakieś dalsze urazy. Przez ból oddychał płytko, nie będąc w stanie wziąć normalnego oddechu. Właściwie to leżał tak w bezruchu, mając nadzieję, że to jakoś samo przejdzie. Może rzeczywiście powinien udać się do lekarza i dać się poskładać? W końcu złamane żebro to nie jest wcale jakaś błahostka i może mieć dość nieprzyjemne konsekwencje. Nawet jeśli miałby wybrać się do szpitala, to na pewno nie dzisiaj. Ledwo co był w stanie jak na razie się ruszyć, a wychodzenie z łóżka to była ostatnia rzecz na jaką miał akurat teraz ochotę. Po omacku odnalazł dłoń leżącego za nim mężczyzny i zacisnął na niej swoje palce, wbijając boleśnie paznokcie w jego skórę. Zacisnął zęby i z trudem przekręcił się na plecy, dochodząc do wniosku, że taka pozycja będzie najwygodniejsza i najbezpieczniejsza ze wszystkich. Dmuchnął sobie w grzywkę i zerknął na mężczyznę kątem oka. -O kurwa, nie mogę już wytrzymać… Znowu potrzebuję czegoś przeciwbólowego. I to bardzo mocnego... –wymamrotał, przenosząc swoje spojrzenie na sufit i puszczając w końcu jego dłoń. Może i go bolało, ale to nie był powód, żeby wyżywać się na mężczyznie. Tym razem zacisnął mocno palce na materiale pościeli i rozchylił nieco wargi, jakby miało mu to ułatwić oddychanie.
Niebawem Neige zasnął, a Sephiroth był przy nim jak wierny pies przy swoim panie. Nie przestawał głaskać go po głowie czy przeczesywać jego włosów. Między czasie miał chwili czasu, aby to wszystko sobie na spokojnie poukładać. Od czego tak na dobrą sprawę zacząć, jak wziąć się za to. Pierwszą rzeczą, jaką dzisiaj zrobi, to zwolni się z pracy. A może najpierw powinien poszukać roboty, a potem dopiero się zwolnić? Tylko czy Neige wytrzyma te parę dni... Z pewnością nie. W końcu umówili się, że z tego zrezygnuje jak najszybciej, a w umowie nie było parę dni gratisu. Jeszcze sobie pomyśli, że mężczyzna z nim pogrywa, a nie oto tutaj mu chodziło. Poczuł ruch, ba, czuł jak mężczyzna zdejmuje z siebie rękę białowłosego, co oznaczało, że się obudził. Chciał spytać, jak się spało czy chociaż trochę lepiej się czuje i ta godzina snu pozwoliła mu się w minimalnym stopniu przespać. W zasadzie nawet nie wiedział, ile czasu minęło. Tak się zamyślił, że nie za bardzo zwracał na to uwagę. Widząc stan mężczyzny od razu domyślił się, że nie jest najlepiej. Tabletki z pewnością przestały działać, toteż wyglądał jak wyglądał. Mu również śmignęła myśl, czy aby nie pogonić go do lekarza. Nie chciał mieć kogoś na sumieniu, szczególnie jego. Zaraz jednak poczuł dotyk tamtego na swojej dłoni, a niebawem ból od wbijanych paznokci. Nic nie powiedział, nawet nie zaskomlał. Generalnie był przyzwyczajony już do bólu, toteż jedynie na jego twarzy pojawił się niewyraźny grymas i przeczekał ten moment na spokojnie. Z pewnością ślady po jego uścisku zostaną mu na dłoni, ale to mało istotne. Westchnął na tamtego słowa i wygramolił się z pod kołdry i powędrował do kuchni, aby dać tamtemu jakieś mocne leki. Najpierw nalał wody do szklanki, a do niej dał słomkę tak na wszelki wypadek, gdyby ruch sprawiał zbyt duży problem. Potem wygramolił z szafki z lekami coś przeciwbólowego, bardzo mocnego i wycisnął parę kapsułek, odruchowo samemu biorąc ze dwa. Ach, ten nałóg. Wrócił do niego, stanął przy nim i dał mu tabletki prosto do ust, po czym wodę do popicia. Kiedy połknął leki, odstawił szklankę na szafkę i usiadł przy nim gdzieś na krawędzi. - Czegoś jeszcze potrzebujesz? - spytał, dopiero teraz czując nieprzyjemnie piekącą dłoń.