Nazywam się
Yasuhiro Shin Taiga. W wolnym tłumaczeniu na WASZ jakże nędzny język, me wspaniałe imiona oznaczają „spokojny i niepospieszny, pełen szacunku” oraz „postępując naprzód, wiara, pan, serce, skromny, nowy, postępowiec, prawdziwy". Mały błąd, nie jestem spokojny ani niepospieszny, ale o tym dowiesz się niżej. Jestem Twym panem i władcą, plebsie. Czemu więc jeszcze nie padasz na kolana i nie oddajesz mi czci? Widać, iż nie wiesz z kim masz do czynienia, mała istoto bez żadnej wartości czy godności. Spokojnie. Jeszcze nie poczułeś, iż to nie ja opływam zajebistością, a zajebiostość mną? Mam wyjść i wejść jeszcze raz? Mów mi po nazwisku z dodatkiem „panie”. Jeśli obdarzę Cię łaską może... zaznaczam i powtarzałbyś ze swymi ograniczonymi możliwościami intelektualnymi załapał... może... pozwolę Ci się nazywać
Kira. Rodzina i przyjaciele tak mnie nazwali, a ja… ja czasem to toleruje. Co nie oznacza, iż będzie Ci dane należeć do tych elitarnych dla mnie, grup. Urodziłem się dokładanie
dwadzieścia jeden lat temu. Jestem dwa lata seksowniejszy, zajebiściejszy, wspanialszy i długo by wymieniać, od mego młodszego brata. Przecież to oczywiste. Więc po co ja to mówię? Rinininiiusiu, tata i tak mnie bardziej kocha. Tak, o dwa lata bardziej. Czaisz? Pochodzę oczywiście z Japonii, urodziłem się tam i spędziłem większość mego życia. Kraj Kwitnącej Wiśni jest moim domem, matką i wszystkim z czego kiedykolwiek mógłbym być dumny. Wspominałem o bracie? Ach, a reszta mej rodziny? Zatem niech pomyślę. Tatuś Shiro Taiga – Szef Yamaguchi-gumi, obecnie największego gangu w Japonii. Mama Miyu Taiga, wspomniany młodszy braciszek Rin oraz mały wrzód na dupie - Yuuki. Czy jest sens ich opisywać skoro i tak Rininiusiątko zapewne zrobiło na ten temat referacik? Nie sądzę. Najważniejszy w tym wszystkim i tak jestem JA. Pierwszy, zawsze z przodu i na czele. Wyróżniam się bardzo z tłumu. Wiem. Jestem idealny, dlatego też proszono mnie, bym przybył do Bestat. Jestem
Alfa. Samiec dominujący w stadzie. Nie Rini. Ja jestem tym, który zawsze jest, był i będzie pionierem. Wszędzie gdzie ty zamierzasz być, ja już byłem i zostawiłem ślad po sobie. Alfa w stadzie wilków, które mam nadzieję będzie godne mej osoby. Mówią na mnie „ten, który będzie następcą”, „nadzieja mafii”, „idący po śladach ojca”, „dzierżący katanę przodków” i tak dalej, ale ja wolę po prostu
Jinchūriki, w dosłownym tłumaczeniu „moc ludzkiego poświęcenia”. Wiele osób zapłaciło czymś najcenniejszym w swym życiu, abym ja, przyszły władca, mógł być tym, kim jestem. Poświęcenie wielu na rzecz jednej osoby, Rininiusiu, przebij to. A właśnie, przebijanie. Tym się praktycznie zajmuję. Od dziecka byłem uczony, by władać innymi. Nie miałem dzieciństwa jak mój braciszek Yuuki. Zawsze ode mnie czegoś wymagano. Coraz więcej i więcej. Od trzeciego roku życia uczą mnie walczyć. Jestem bronią w rękach mego ojca. Studiuje w trybie zaocznym, by móc całą resztę swego czasu poświęcać na doskonalenie swych ważniejszych umiejętności. Ktoś kto ma rządzić mafią, nie może przecież zawahać się przed zabiciem zdrajcy... Nie wiem, jak nazwać swój zawód, a zatem zostawię to po prostu w pustym polu.
Orientacja? To zabawne, iż zadajesz to pytanie. Twoja dupa nie jest godna nawet, bym ją oglądał, a co dopiero dotykał, nie wspominając bym tam miał wsadzić me cenne dwadzieścia cztery centymetry. Coś nie tak? Ja dominuję, sadystycznie, dosadnie, bez cienia szans na odmowę czy „ale”. Praktycznie nikt nie jest godny, bym go dotykał. Nie. Nie jestem prawiczkiem. Wypraszam sobie. Jednak wszystkie me doświadczenia zostaną moją sprawą. Jestem zboczony, nawet bardzo. Perwersyjny. Chętnie zgwałciłbym brata, a więc na potrzeby chwili powiem, iż jestem
Rinoseksualny.
Gdybym miał opisać siebie, powiedziałbym, że idealny. Ja przecież nie mam wad czy ułomności. Pewność siebie jest domeną najlepszych na tym świecie zwanym burdelem. Mimo iż skończyłem tylko liceum, mam bardzo wysokie IQ, studia to dla mnie formalność. Przychodzę, zaliczam, wychodzę. Wiem więcej od tych idiotów, którzy wykładają. Uparty, nie idę na kompromisy. Mam podobno ogromny deficyt lęku i uczenia się. Ktoś kiedyś powiedział, że nie uczę się na swoich błędach. On popełnił jeden, śmiertelny w skutkach. Nie jestem cierpliwy ani wyrozumiały. Błagam. Ja? Coś takiego jedynie dla słabeuszy. Ja wymagam i oczekuję natychmiastowego spełnienia mych życzeń. To jak mam dobry humor. Przy innej opcji masz plebsie czytać mi w myślach. Wykonywać me polecenia na pięć minut przed tym, niż o tym pomyślę. Kiedy jestem wkurwiony za to... wtedy po prostu lepiej nie istnieć... albo pomogę w tym aspekcie. Ja i związki? Ja i co? Nie no, błagam. To jak powiedzieć głodny lew i pyszny stek, który śpiewa „zjedz mnie, zjedz”. Coś w ten deseń plus mój uroczy i słodki sadyzm, umiłowanie do dręczenia psychicznego innych oraz coś jeszcze. Nie będę przecież odkrywał wszystkich kart. Prawda? Traktuję innych z wyższością? Przecież to oczywiste, iż wszyscy inni to idioci, którzy nie są warci mej uwagi. Debile, przedstawiciele plebsu, czyli kogoś gorszego stanem, pochodzeniem, bez nazwiska i tak dalej. Mówię to wszystko, byś załapał. Chwila łaski, która płynie od Twego pana i władcy. Czyż nie jestem cudowny? Tylko się zakochać we mnie. Ja i rodzina? Kocham mego brata. Jeśli coś mu zrobisz... wróć... jeśli pomyślisz choć o tym... urwę ci jaja i każę je zjeść. Nie no, żartuję. Każę zabić całą Twoją rodzinę, czerpiąc niemałą satysfakcję z faktu, iż dochodzą do Ciebie te wieści i cierpisz. Będę patrzył jak strach przeradza się w przerażenie, a potem przyjdę do Ciebie. Będziesz tylko Ty, ja i mój sztylet. Zabiję Cię patrząc Ci w oczy, byś wiedział czemu i kto to zrobił. Pozwolę Ci nawet powspominać, iż żyłeś. Wiesz czemu ból jest taki wspaniały? Bowiem odczuwasz, iż jeszcze żyjesz. Pozwolę Ci delektować się tym stanem póki nie zaczniesz mnie błagać o śmierć, a ja wtedy łaskawie spełnię Twą prośbę. Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Nie uważam siebie, wbrew wszystkich dziwnych wyników analiz mej osoby, za niezrównoważonego psychicznie czy też posiadającego dyssocjalną osobowość. Nie. Ja nie jestem psychopatą. Psychiatra wypisujący te niedorzeczne rzeczy podpisał w szpitalu, iż mylił się. Detal, iż pomogłem mu w tym, delikatnie i subtelnie, oczywiście. Jestem przecież kochanym, uroczym i słodziutkim aniołeczkiem. Rin poświadczy.
Jak może wyglądać ideał? To około metra osiemdziesiąt czystego seksu. Waga oczywiście odpowiednia, same mięśnie, bez grama tłuszczu. Chciałbyś zobaczyć mnie nago? Zobaczyć, jak cudownie linie mych bioder odsłaniane są powoli przez zsuwaną leniwie bieliznę? Piękne dwadzieścia cztery centymetry w erekcji, jeśli się postarałeś. Duma mężczyzny, przyjemność kochanka. Kolejne guziczki odpinane, by na koniec koszula opadła zgrabnie od całości, odsłaniając pięknie wyrzeźbione linie mięśni torsu. Czerń włosów, gęstych, zadbanych, okalających piękną twarz. Niesamowite rysy twarzy odziedziczone po matce. Tak. To moja wada, gdyż urodę mam po kobiecej stronie rodziców. Delikatna, jasna cera, skóra, która aż błaga, by ją całować. Gęsty wachlarz rzęs otaczający me piękne oczy podkreśla wszystkie emocje, których niestety nie odczytasz. Delikatny, jasny odcień ust, którego nazwy nawet nie znam, kusi, by całować właściciela. To jak zaproszenie, jednak czy dostrzeżesz je, to już kwestia sporna. Blizny na plecach, ramieniu oraz udzie po kulach oraz ranach kutych jedynie dodają memu ciału czegoś drapieżnego. Kochanek kiedyś pytał mnie o nie, a ja odpowiedziałem. Mogę bardzo wiele powiedzieć i Tobie, jeśli uczynię Ci ten zaszczyt i wylądujesz w moim łóżku. Piękne dłonie, długie palce niczym pianisty, skóra nieco szorstka od wielu, bardzo wielu godzin ćwiczeń. Ubieram się zawsze w drogie ubrania, szyte na miarę, bardzo dopasowane, drogie garnitury. Kolorystyka, która podkreśla moją urodę. Nie wstydzę się swego ciała, wręcz jestem z niego dumny. Mógłbym skromnie rzecz, iż jestem zbyt seksowny, by nosić jakikolwiek strój, ale nie jesteście godni, by mnie oglądać bez ubrania. Buty wygodne, nie toleruję żadnych tanich podróbek. Stać mnie na to, co najlepsze. W każdej kwestii.
Niestety ja też mam swoje słabości. Jestem dupkiem, skurwielem, bardzo impulsywnym. Podskoczysz mi, a oberwiesz. Krótka piłka. Ma duma i honor mej rodziny są dla mnie najważniejsze. Nie będzie nikt pluł w twarz memu ojcu czy matce, co za tym idzie - mafii. Nie poddaję się. Łatwo sprowokować mnie do walki i czasem ponoszę konsekwencję swych pochopnych decyzji. Blizny są pamiątkami i najlepszym dowodem na to wszystko. Na koniec powiem w tajemnicy, bo on o tym nie wie, iż Rin jest moją największą słabością. Kocham go, ale nie w taki sposób jak brata. Jest dla mnie całym światem. Nigdy mu tego nie powiem i tak, traktuję go jak coś gorszego od siebie. Jak śmiecia, który przypadkiem stanął na mojej drodze. Moje uczucie to grzech i tak, nie mogę dopuścić, by on odwzajemnił je. Kocham go na tyle mocno, by nie dopuścić do sytuacji, w której on będzie cierpiał. Zrobię wszystko, by go chronić. WSZYSKO. Zranię nawet siebie. Będę okłamywał go, oszukiwał, znajdował milion powodów i wymówek, ale on nie ucierpi przez moje uczucie. To jest moja droga i moje przeznaczenie.
Ciekawostki? A więc kocham koty, bo tak. Są kochanymi stworzonkami i uwielbiam je. Uwielbiam seks, miałem co prawda tylko jednego kochanka, ale za to dużo starszego od siebie. Nauczył mnie wszystkiego, wskazał jak mogę zadowolić partnera. Wiele pozycji, sporo słów i wszystko za mną. On nie żyje, a ja nie wiem, czy go kochałem. Chyba to był tylko seks i nic więcej. A może tylko sobie to wmawiam? Uwielbiam ostre dania, ale słodkościami też można mnie przekupić. Jedzenie jednak nigdy nie było czymś niezbędnym czy koniecznym dla mnie. Dzięki medytacjom potrafię przez parę dni nie jeść, nie odczuwając przy tym głodu. Odmawiam sobie tych prostych przyjemności, by hartować swe ciało. Mam czarny pas w aikido, kenpo oraz karate. Uczono mnie posługiwać się bronią palną krótkiego kalibru, w wolnych chwilach ćwiczyłem również posługiwanie się kataną. Jednak to ostatnie to tylko hobby. Pierwszy raz zabiłem w wieku dziesięciu lat. Rozkaz taty, bardzo się bałem i z płaczem zrobiłem to, co mi kazano. Dostałem za te łzy. Ostatnie w moim życiu. To była cenna lekcja, za którą bardzo dziękuję ojcu. Znam japoński co jest oczywiste, niemiecki oraz angielski. Języki obce nigdy nie były dla mnie czymś ciekawym. Umiem je, bo muszę i nic więcej. Mam dobrą pamięć wzrokową i słuchową, co się czasem przydaje. Moje IQ wynosi 145, badający określił je na ponadprzeciętną. Mój głos to głęboki bas, podobno seksowny. Na koniec powiem, iż kocham spać nago, ubóstwiam szybkie samochody i motory. Prędkość mnie podnieca. Na coś trzeba wydawać kasę taty w końcu. No nie?