Przez bite osiem lat generalnie wołali na mnie "żołnierzu", więc człowiek się odzwyczaja. Czasem reaguję na Evander, można próbować.
Spróbuj skrócić w jakikolwiek sposób, a ja skrócę cię o głowę. Nie posiadam pseudonimów... dobra. Jeden, ale piśnij komuś słówko i będzie trup - Hamlet. Odkąd na samobójczej misji w Afganistanie siedząc w okopie zacząłem rozmawiać z czaszką kogoś... czegoś. Nie wiem, mam ją do tej pory.
Jeśli chodzi o dzień urodzin - jestem z końcówki sierpnia. Dwudziesty dziewiąty, piękna data. A tego roku stuknie mi znowu - nie ma co się cieszyć, to już bliżej niż dalej. Dwadzieścia osiem lat zobowiązuje.
Ameryka to nie kraj, Ameryka to stan umysłu. Nowy Orlean w Luizjanie. Nie znam piękniejszej mieściny, słowo honoru.
Moja matka, pani M., zwana inaczej Tą Kobietą. Nie wymienię z imienia, ustawa o ochronie danych osobowych, i te sprawy. A tak poważnie, nie mam zielonego pojęcia jak się nazywa. Ojciec - pan M. nigdy o niej nie wspominał, a że przez nasze niewielkie czynszowe mieszkanie przewijało się wiele kobiet, to i nigdy nie narzekałem na ich brak w swoim życiu. Wspomniałem o siostrach? Panna M1, panna M3 i panna M4. Zapewne zauważyłeś już, że brakuje panny M2. Jeśli nie, właśnie zwracam ci na to uwagę. Otóż nasza "Dwójka" zmarła gdy miałem lat jedenaście, nieszczęsny wypadek samochodowy nie tak wcale daleko za miastem. Wstrzymaj konie, oszczędzaj empatię - nie lubiłem suki, o wszystkim kablowała ojcu.
Panna M1 jako najstarsza, doczekała się już grupki tłuściutkich dzieciaków, męża - intelektualnego impotenta (wyjaśnił się nagle fenomen ich znamienitego dopasowania) i kochanka, ja przynajmniej wiem o jednym. Świeć Panie nad jego duszą.
Panna M3 jest feministką, w dupie ma moje czy twoje prawo, bo jej zawsze liczy się bardziej. Żąda emancypatii i dostępu do oświaty (a akurat z tego jednego prawa nigdy niestety nie skorzystała), ponadto mając obecnie te swoje śmieszne dziewiętnaście lat zdążyła wziąć udział w dwunastu protestach antyrządowych i pokazać cycki połowie moich kumpli z oddziału.
Panna M4 jest w moim wieku, w rodzinie uważana już za starą pannę bez perspektyw, ze zmarnowaną macicą i życiem - wszak kobieta bezdzietna to kobieta niespełniona. Cicha i daje się urabiać jak plastelina, wierzy we wszystko i nie posiada z grosz instynktu samozachowawczego.
A w tym wszystkim, kurwa, ja. I weź tu człowieku nie oszalej.
Z zawodu żołnierz. Został Zwołany, a jak to bywa w hierarchii w wojsku - pan każe, sługa musi. Obecnie jest docelowo Ochroniarzem.
Ranga: Snajper na emeryturze
Zniechęciłem się do kobiet, miałem prawo i dość życia by nauczyć się, że można trzymać je z daleka od siebie i nie zwariować - a nawet wyjść na plus w końcowym rozrachunku.
Lubię mieć za co złapać, ja nie pies i na kości nie polecę. Płeć brzydsza, nomen omen - wcale nią nie jest. Wspomniałem, że lubię dziewicze tyłki?
Homoseksualny, dominujący.
Cierpliwy.
Jako były snajper siłą rzeczy muszę takim być. I o ile jestem w stanie czekać naprawdę długo w najgorszym bagnie, kąsany przez komary, kleszcze, pijawki czy inne fruwające/pływające/pełzające gówno - dostaję kurwicy czekając aż zaparzy mi się herbata. Stalowe nerwy, odmaszerować!
Punktualny.
Idź do wojska, mówili. Będzie fun, mówili. Nauczyłem się wstawać o wpół do piątej rano, wyrabiać w czasie krótszym niż ustawowy, czy jak dotrzeć z jednego końca poligonu na drugi w niecałe pięć minut. Jeśli przytrafia mi się jakaś obsuwa czasowa, możesz być pewien,że zatrzymały mnie jakieś siły wyższe. Albo mam kaca.
Perfekcjonista.
W moim słowniku nie funkcjonuje fraza "jakoś to będzie". Ma być tak, jak to sobie ustalę, i choćby mi przyszło na rzęsach stanąć, zrobię to po swojemu. Na ogół większość zadań wykonuję sam, zawsze mam wrażenie, że nikt nie upora się z tematem lepiej ode mnie. Diabeł tkwi ponoć w szczególe.
Ostrożny.
Nie jestem typem ryzykanta, i do celu który sobie wyznaczę podchodzę pieczołowicie. Wpierw z rezerwą, potem zmniejszam dystans i w sposób całkiem przemyślany sięgam po to, co należy mi się tytułem ciężkiej pracy. Chyba, że chodzi o związki. Jestem w tym na prawdę chujowy.
Minimalista.
Nie jestem nieprzyzwoicie ambitny, przywiązuję się do miejsc i przedmiotów, a czasami nawet i ludzi. Wiele nie potrzebuję i nie pragnę, wyłącznie tyle, ile podpowiada mi moja niezbyt wygórowana potrzeba odrobiny luksusu i umiarkowanej chociażby wygody. Mając tak liczne rodzeństwo wpojono mi poprzestawanie na małym zaskakująco szybko i skutecznie.
Wierny/lojalny.
Jestem stały w przyzwyczajeniach i uczuciach. Rutyna to bezpieczeństwo i stabilność, czego nauczyłem się w wojsku. Rzadko lokuję w kimkolwiek głębszy afekt, aczkolwiek jak już mnie trafi, to nie ma zmiłuj.
Uparty.
Wada lub zaleta, zależnie od kontekstu. Bywam zawzięty, każdą sprawę staram się zawsze wyjaśnić i doprowadzić do końca, a do celu to choćby i po trupach.
Czasem zacietrzewiam się przy swoim, zwłaszcza gdy nie mam racji. Ciężko wychodzi mi przyznawanie się do błędów, stąd trudno ze mną momentami wytrzymać.
Zaborczy.
Małostkowy? Zazdrosny? To ja. Sporadycznie i do przesady, a że czepliwa ze mnie bestia, łatwo nie będzie. Podobno należę do tej nielubianej grupy awanturników, którzy nigdy nie powiedzą bezpośrednio o co im chodzi. Będę dotąd krążył jak sęp nad tematem, dopóki sam nie wyśpiewasz mi wszystkiego i nie padniesz pod naporem pytań.
Honorowy.
Bodajże można o mnie wiele złego powiedzieć, ale słowa dotrzymam zawsze. Nawet jeśli przyjdzie mi zacisnąć zęby i zrobić coś wbrew sobie, nie cofam raz złożonej obietnicy i generalnie nie trzeba mnie pilnować i egzekwować jak windykator, czy wywiązuję się z umowy.
Porywczy.
Mały konflikt interesów z ostrożnością, o której wspomniałem powyżej, prawda? A no, jest wyjątek od tej reguły. Głowę tracę w dwóch przypadkach, w kuchni i w miłości. Zarówno w pierwszym jak i drugim bywam równie nieprzewidywalny jak hiszpańska inkwizycja i można się po mnie spodziewać absolutnie wszystkiego.
Przesadnie wysoki nie jestem. Metr osiemdziesiąt sześć zdaje sprawę, siedemdziesiąt dwa kilo pozwala utrzymać mi się na granicy zdrowej normy. Przez wyjątkowo aktywny tryb życia nie doszukasz się tkanki tłuszczowej, a że zawsze byłem zdania, iż skrajności są złe, stalowych mięśni i sylwetki kulturysty nie posiadam. Spokojnie, wniosę lodówkę na ósme piętro.
Mam ciemne włosy, to będzie chyba nawet czerń. Kręcone, gęste, no i niestety - diabelnie uparte przy układaniu. Jestem swoim osobistym fryzjerem, w razie gdyby kto pytał.
Moje oczy? Ciekawostka. Czarne. Po prostu, bez plame, refleksów i babskich udziwnień. Nieskromnie pochwalę się, że choć nie grzeszę subtelnością i taktem, mam przynajmniej doskonały wzrok.
Nie lubię się golić. Poważnie, ja rozumiem, higiena, te sprawy - ale czasami po prostu nie. W chwili obecnej mogę się poszczycić kilkudniowym zarostem. Na brodzie mam cienką bliznę, której straszliwie nie lubię. Biegnie prostopadle do ust, znajduje się nieco po prawej stronie.
Wąskie wargi i śniada skóra są jak mniemam, udziałem matki. Cały rok, proszę państwa, nie zmieniam kolorów.
Nieco egoistycznie mogę też wyznać, że w sumie to całkiem lubię swoje dłonie. Duże, ciepłe i stety-niestety, szorstkie jak papier ścierny. Kto by tam zawracał sobie głowę takimi głupotami jak rękawiczki zimą? A propos, są dwa rodzaje ludzi, którym nigdy nie drgnie ręka. Snajper i chirurg.
Biżuterii nie noszę, chyba że idzie o nieśmiertelnik, który posiada każdy żołnierz. Nie rozstaję się z nim, taki ot - sentyment.
Ubiór? To rzecz prosta, celuję w wygodę i praktyczność, z czego najlepiej sprawdzają się bojówki z zastraszającą ilością kieszeni, oraz byle t-shirt, chyba że coś mi odbije albo nadarzy się okazja - i nawet wbiję się w gajerek. Toleruję wszystko poza jajcozgniotami, vel rurkami. Dziękuję, postoję.
✗Palę jak piec w okresie grzewczym - na okrągło.
✗Cierpię na zespół stresu pourazowego po powrocie z misji w Afganistanie - bywam nerwowy, impulsywny i momentami kompletnie irracjonalny w swoim postępowaniu.
✗Subtelność? Takt? Dyskrecja? A co to jest?
✗Bezpośredniość - nie mylić z bezinteresowną złośliwością.
✗Gdy już się rozkręcę, potrafię ciągnąć niewygodny temat godzinami, prowokując większość kłótni.
✓Zbieram i sklejam modele myśliwców.
✓Snickers. Mój gruby, kochany kot.
✓Optyka. Interesują mnie zjawiska przebiegające w jej zakresie.
✓Amatorsko całym sercem kocham gotować.
✓Utykam na prawą nogę, mam spore problemy ze stawem - Afganistan.
✓Lubię oglądać śmieszne koty w internetach.
✓Nagminnie prowadzę wojny z biletomatami - nie lubią mnie blaszaki.
✓Szczery uśmiech jest w stanie zmiękczyć moje serce.
✓Niebywale drażni mnie zapach spalenizny.
✓Codziennie wstaję przed piątą, jak jeszcze w wojsku.
✓W wieku ośmiu lat zdarzyło mi się usiąść na aligatorze podczas wycieczki klasowej na bagna. I przeżyłem.
__________________________________
Karta przeniesiona z innego forum, w całości należy do mnie.