Kolejny dzień z beznadziejnym humorem. Nieprzespana noc, zbyt wiele niepowodzeń. Mimo tego, że praktycznie cały dzień spędził w domu, to wieczorem musiał wyjść pozałatwiać parę spraw. Między innymi właśnie wtedy dostał po twarzy, robiąc mu przepiękne lico pod okiem. Sine i cholernie bolące. To był kolejny dzień po tym, jak w niemiły sposób wystawiono Rumcajsa i był zmuszony spędzić wieczór z mężczyzną, który miał niesamowicie długie, blond włosy. Poprawka, on chciał spędzić z nim ten wieczór, do momentu, aż gówniarzeria zaczęła go zbytnio denerwować. Nie chciał mieć przykrych sytuacji z policją w roli głównej, absolutnie nie miał do tego ani siły, ani ochoty, a dobrze wiedział, iż alkohol oraz zdenerwowanie Rozbójnika nie idzie dobrze w parze, toteż wolał ulotnił się zanim zrobi coś głupiego i niewłaściwego. Całe szczęście, że był na tyle inteligenty, aby to zrobić, ponieważ niebawem zaczęła być tam dość intensywna kłótnia... Zamiast pójść prosto do domu, wolał odwiedzić swojego kumpla, który prowadził skromny pub. Był tam również barmanem, ale to mało istotne. Spędził z nim pierwszą połowę nocy przed barem, gawędząc o pierdołach, drugą zaś u niego w domu, w łóżku, uprawiając dziki i namiętny seks. Z samego rana zebrał się, pozostawiając mężczyznę samego sobie. Jedynie napisał mu krótką wiadomość na jakiejś kartce, że musiał już iść, aby nie wyszedł na taką bezczelną świnię. Dopiero teraz znalazł się w domu, po drodze kupując sobie jakiejś jedzenie, czyli kebaba z baraniny. Przed posiłkiem wziął długotrwałą kąpiel. Wyszedł czysty i pachnący i w błyskawicznym tempie pochłoną posiłek. Wysuszył włosy, umył zęby, załatwił się, ubrał, nakarmił i wyszedł z psem, po czym usłyszał dźwięk telefonu - odebrał go. Przez najbliższą godzinę rozmawiał ze stęsknioną narzeczoną. Szkoda tylko, że on za nią tak nie tęsknił, jak ona za nim. Resztę dnia spędził na grach konsolowych i trochę potrenował i pobawił się ze swoim pupilem. Wieczorem zaś wyszedł z domu, aby koniec końców spotkać się ze swoim klientem. Tego samego dnia, a raczej nocy, starał się wypełnić zlecone mu zadanie. Nie miał zbyt wiele czasu. Tylko trzy dni na wypełnienie misji, a przecież musiał jeszcze uzyskać prawidłowe informacje. Nie było łatwo. Chodził po różnych miejscach aż trafił na jedno paskudne. Tam pobił się, a noc spędził na komisariacie. Ostatecznie wypuścili go gdzieś nad ranem, uważając, że mimo wszystko jest niewinny. Odwiedził tylko na moment swoje mieszkanie, aby tylko wziąć szybki prysznic, zmienić ubranie, nakarmić zwierzaka oraz z nim wyjść, po czym na nowo wziął się za swoje zadanie. W końcu miał ładną sumę pieniędzy do zarobienia, więc nie warto puszczać to między palcami. Ale i tak resztę dnia chodził nabuzowany o pustym żołądku, ponieważ nie miał apetytu, aby zjeść cokolwiek. Dopiero popołudniu postanowił trochę odetchnąć i przejść się po parku. Zaparkował swoim motocyklem na parkingu, który zajmował się parę metrów od miejsca, w które chciał się udać. Bardzo żałował tego, że teraz nie ma przy sobie swojego psa. Z chęcią pobiegłaby z nim, rozładowując tym samym zebrany stres. Tymczasem swobodnie przechadzając się, wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i zapalił jednego, rozluźniając mięśnie ramion. Tak, teraz to było mu najbardziej potrzebne. Nikotyna przyjemnie rozlała się po jego płucach i zaraz wypuścił nosem szary dym.
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Wto Lut 24, 2015 12:12 am
Szpieg był z niego jak z koziej dupy trąbka. Zaopatrzony tylko w kupioną na szybko lornetkę jak dla dzieci, mikrofon i słuchawki ruszył za czymś co groziło jego osobie. Śmieszna sprawa. Zamiast w ogóle zabrać się do roboty profesjonalnie i zatrudnić jakiegoś kretyna od tego, żeby zajął się tym zamiast niego, ale nie, Samael był zbyt dumny, więc tak czy siak, nie mógł sobie pozwolić na to, by nie dowiedzieć się, kto kazał temu rudemu idiocie go zabić. Zresztą jak widać, z marnym skutkiem, bo jak go tak sobie śledził to nie zauważył żadnych oznak, żeby dalej próbował. Jak w końcu zbierze normalne dowody, to pewnie zaniesie je na policję, by sprawiedliwości stało się zadość. Ale powracając do tego, co aktualnie robił. Znikł mu zaraz po tym jak pojechał swoją tą machiną śmierci. I nie bez powodu tak nazywa jego motocykl, bowiem bał się jazdy na czymś takim. Nie, nigdy nie próbował, ale też nie zamierzał. Dla niego to pozostanie machiną śmierci i tyle, wystarczająco się nasłuchał o tych wypadkach, żeby teraz cokolwiek o tym myśleć. Zrezygnowany postanowił wrócić do domu i rozpocząć szpiegostwo swoje nieudolne wieczorem, kiedy pewnie rzeczony jegomość będzie się szykował do kolejnej nocnej wyprawy, w celu zaspokojenia swoich chorych żądz. I tak się akurat złożyło, że najkrótszą drogą było pójście przez park. Wiec nieco posępnym krokiem ruszył, chowając sprzęt do torby. I nagle takie olśnienie. Bo zobaczył tą samą machinę śmierci na parkingu niedaleko wejścia do parku. Przetarł oczy, bo aż nie dowierzał w ten zbieg okoliczności. Pognał czym prędzej do parku - oczywiście tak, żeby go nikt nie widział. W końcu zwolnił kroku. Jakby dalej tak gnał, to byłoby to co najmniej dziwne i nietaktowne. Po za tym, ludzie się patrzą, bez przesady. Obleciał prawie cały park, by zobaczyć rzeczywiście tę osobę, której się spodziewał. Normalnie nie wierzył we własne szczęście. Pognał cichaczem dookoła, by go wyprzedzić i skryć się niepostrzeżenie. Miał jednak tego pecha, że w momencie kiedy tak próbował się ukryć i tak podsłuchać, to wywalił się na swoją torbę, w której się cały jego sprzęt znajdował. Gorzej, wywalił się w jego pobliżu, dosłownie przed nim. Może nie do końca, na jego ścieżce, jego kierunku spaceru. Zanim w ogóle ogarnął (zaabsorbowany zniszczeniem sprzętu, co zauważył przez charakterystyczne chrupnięcie), że dzieli go od tego rudego pacana może jakieś dziesięć metrów, skrzywił się i spróbował wstać, co zakończyło się kolejnym upadkiem na tym kawałku zbitego śniegu z lodem. Westchnął cicho, zaklął pod nosem i dopiero spojrzał w tę stronę, z której ten rudy imbecymbadebil miał iść.
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Wto Lut 24, 2015 6:36 pm
Powoli złość i zdenerwowanie ustępowały z Anthony'ego. Jeden papieros, którym w końcu mógł się po delektować - nie było nic lepszego na aktualny moment. Ale czas szybko płynie. Nim tylko się obejrzał, papieros znikł, pozostawiając za sobą tylko marną końcówkę, którą wyrzucił do najbliższego śmietnika. Przeciągnął się leniwie nad tym koszem, w ten w biegu wpadł na niego jakiś chłopiec. Najprawdopodobniej miał tyle samo lat, co jego dziecko. Czy je kochał? Trudno powiedzieć, ale z pewnością jego syn nie jest mu obojętny. Pomógł wstać chłopakowi, spytał się, czy nic przypadkiem mu się nie stało, a kiedy miał pewność, że jest wszystko w porządku, w ten przybiegł do niego zestresowana matka, uderzyła Rumcajsa z liścia prosto w twarz i zabrała dziecko, wykrzykując w stronę mężczyzny "Barbarzyńca". Czyżby znała go z gazet bądź telewizji? W każdym razie nic nie zrobił. Pozwolił kobiecie (nie)spokojnie odejść ze swoim największym skarbem na rękach. On natomiast westchnął cicho pod nosem, pomasował w piekący, a zarazem bolący polik, bo to na nim miał przepiękne lico. Chyba nigdy w pełni nie zrozumie kobiet. Dla niego zawsze będą one specyficzne. Kiedy chciał ruszyć dalej, aby chociaż zwiedzić w całości ten park, zadzwonił do niego telefon, który od razu odebrał. Był to nieznany numer, ale za to znany głos. Spacerkiem ruszył przed siebie, nie wiedząc, czego chciała ta osoba od Dragona, ale wiedział, że on nie chce mieć z nim nic wspólnego, toteż szybko spławił rozmówcę, rozłączając się, a sprzęt dał z powrotem do kieszeni od spodni. Zaraz jednak zaczął ponownie dzwonić, mimo to zignorował dźwięk, ponieważ przed nim samym znalazł się jakiś mężczyzna. Chyba coś dzisiaj ludzie lubią na niego wpadać lub upadać. Za to też dostanie po twarzy? W każdym razie był to zdecydowanie młodszy od Rumcajsa, ale ciągle dorosły. Z samego początku nie mógł skojarzyć twarzy, bo jej po prostu nie wiedział, ale kiedy tylko ją dostrzegł, uśmiechnął się do siebie pod nosem. Miał być złośliwy czy miły? Przyzna szczerze, że od jakiegoś czasu czuł, iż go ktoś śledził. Nie trudno było to stwierdzić, w momencie jak miało się do czynienia z kimś takim. Nigdy nie miał okazji, aby tą sprawą zająć się bardziej dokładnie, ale w duszy wiedział, że nic szczególnego mu nie grozi. Sam do końca nie wiedział, w jaki sposób powinien teraz się zachować. Byłoby nieludzkie, jakby mu nie pomógł wstać. Ale byłoby to bardziej nieludzkie od chamskiego szpiegowania? Koniec końców pomógł mu wstać. Chociażby dlatego, aby móc jeszcze bardziej zniszczyć "profesjonalny" sprzęt, całkiem przypadkowo nadeptując na niego butem. Pod stopami czuł i słyszał charakterystyczne chrupnięcie, ale niezbyt ty się przejął. Cóż, zdarza się. Pokręcił z politowaniem głową, kiedy to mężczyzna wywinął orła po raz drugi. Z drugiej strony było to na swój sposób całkiem zabawne, ale jakoś nie miał ochoty do śmiechu. - Następnym razem bardziej uważaj - stwierdził krótko, robiąc krok w tył, aby zejść z jego sprzętu, a raczej to, co z niego zostało, jak już mężczyzna stał na nogach o własnych siłach.
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Wto Lut 24, 2015 7:48 pm
Przecież nie robił tego specjalnie. W ogóle mu nie wychodziło, jak na złość. Wypadek to jedno, każdemu się zdarza, tyłek go będzie parę dni bolał i w końcu przestanie. Ale zniszczył swój sprzęt, gdzie on taki drugi bezużyteczny dostanie? Podejrzewał, że zniszczeń nie da się już naprawić, a przynajmniej on nie był w stanie tego poprawić. Modlił się tylko o to, żeby dane można było odzyskać. Niech będzie chociaż tyle. Po wyklinał na wszystko co istnieje, na to durne, sztuczne miasto. Pomyślałby o przeprowadzce, ale gdzie mu ojciec mieszkanie zafunduje gdzie indziej. Po za tym to przecież zaszczyt - dostać się do nowego projektu bez płacenia. Szczęście czy pech, był teraz tutaj i miał wrażenie, że zaraz będzie jeszcze gorzej. No i było. Zjawiło się to coś we własnej osobie i zamiast po prostu minąć "kolejnego fajtłapę", pomógł mu wstać. Zachowuj się Samael, uspokoił się w myślach. Najwyraźniej zapowiadało się na to, że go nie poznał. W co akurat nie chciało mu się wierzyć, ale czy osoba jego pokroju byłaby w stanie tak bezinteresownie podejść i pomóc. Już nie mówiąc o nim samym, to inna bajka, ale jakby patrząc z perspektywy innej osoby. Nawet nie zauważył, że jego sprzęt - albo raczej jego pogruchotane kawałki był ponownie niszczony. Było mu już wszystko jedno, bo i tak miał o wiele większy problem. Większy o jakąś głowę. Cholera. Stojąc już o własnych siłach podziękował tylko grzecznie. - Postaram się zapamiętać na przyszłość - odpowiedział chłodno i ruszył czym prędzej przed siebie... w lewo prawo, gdziekolwiek, byle z dala od zagrożenia. I pomyśleć, że nie tak dawno temu na mnie polował jak na królika, mruknął do samego siebie, wyrzucając torbę do śmietnika, uprzednio wyciągając stamtąd tylko portfel z dokumentami. Ze zdziwieniem zauważył, ze nie ma w torbie jego dowodu osobistego. Przetrzepał ją chyba całą zanim trafiła do kosza, ale nigdzie jej nie było. A był pewien, że zabrał ją ze sobą. Kręcił się w około, spojrzał za siebie, ale nic! Zero, dowód przepadł, wsiąkł w ziemię. Wtedy też go olśniło, że pewnie mógł wypaść z torby kiedy upadł, a zbytnio zaaferowany spotkaniem twarzą w twarz (z której tchórzowsko spierdolił) z rudym imbecymbadebilem nie zauważył, ze w ogóle mogło mu coś z torby wypaść. Złapał się za głowę. Przecież tam nie wrócę, nie ma opcji. Żeby tylko on jej nie tknął, bo się jeszcze dowie przypadkiem gdzie mieszkam. Tyle myśli odbijało mu się echem w głowie. Postanowił obejść miejsce wypadku dookoła i poczekać aż tamten sobie pójdzie, licząc na to, że dowód wciąż tam jest.
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Wto Lut 24, 2015 11:49 pm
Całe szczęście nie miał takich problemów jak Samael. A może szkoda? Kto wie. On zapłacił za wstęp do Bestatu, tylko dlatego, że ciekawiło go dane miejsce. Oraz z jeszcze jednego, problematycznego powodu, którego z pewnością nie zdradzi. Kiedy mieszkało się tutaj już jakiś czas, czuć było pewną monotonię, choć całkiem podobnie było poza terenami tego miasta. W końcu jak będzie chciał, to zrezygnuje z mieszkania tutaj i odejdzie z miasta, wracając do swojej narzeczonej oraz małego synka. Jednak głównym problemem tego miasta był brak kobiet. Jeżeli ktoś kiedykolwiek na jakąś trafi z pewnością będzie tryskać ogromnym szczęściem. Oczywiście, że poznał osobę, którą miał zabić. Tak, miał, ale zleceniodawca w ostatniej chwili się wycofał, przez co Rumcajs nie był szczególnie zachwycony. Musiał znaleźć sobie coś innego do roboty, żeby miał stały dochód gotówki i nie martwić się oto, czy jutro będzie mógł wydać o stówę więcej, czy też nie. Chciał żyć wygodnie, jak zresztą każdy. U niego różnica była taka, że mu to po prostu wychodziło i póki co, nie musiał się martwić o brak gotówki. Tak, nie był wstanie od tak po prostu sobie przejść obok człowieka, który parę metrów dalej zrobił glebę. Dlaczego? Sam nie wiedział. Zapewne instynkt dżentelmena mu się włącza, a skoro są tutaj sami faceci, no cóż... Do kogoś musiał zachowywać się tak, a nie inaczej. A może chciał dowiedzieć się, w jaki sposób zachowa się mężczyzna, skoro tak usilnie go śledził? Do tej pory nie rozumiał, po co mu było to potrzebne. Powinien się cieszyć z tego, że żyje i ma się świetnie. Zamiast tego robi jakieś bezsensowne dochodzenia. W końcu się stało, Samael znalazł się przed samym mordercą. Aż tak bardzo chciał się spotkać z osobą, która miała odebrać mu życie? Doprawdy, interesujące. Pokręcił bezradnie głową, kiedy to mężczyzna zebrał się i uciekł jak rasowy piesek. I to wszystko? Mógł go zostawić już na tej ziemi i obejść go, skoro nic ciekawego nie wynikło z ich jakże przypadkowego spotkania. Czas tylko zmarnował. Odwrócił się jeszcze głową do mężczyzny, który właśnie wyrzucał swoją torbę do śmieci. Włożył ręce do kieszeni od spodni, spojrzał na zniszczony sprzęt, westchnął i wtedy dostrzegł jakąś tabliczkę. Oczywiście ukucnął, aby móc to coś podnieść. Okazało się, że był to dowód osobisty szczeniaka. Koleś o głowę niższy z zerowym doświadczeniem startuje do zawodowca. Zabawnie to brzmi. Zerknął raz jeszcze za facetem, rzucił luźne spojrzenie na dowód mężczyzny. Wstał na równe nogi i ruszył prosto przed siebie. Stopniowo oddalał się od chłopaka, przeglądając z dokładnością jego dowód. Wie teraz, gdzie mieszka, ile ma lat, jak się nazywa, acz o jego godności wiedział dużo wcześniej. Teraz był ciekaw tego, czy Blackwood będzie miał na tyle odwagi, aby podejść do Rozbójnika i spytać się o swój własny dowód osobisty. A może będzie taki tchórzem, który daruje sobie odebranie go i wyrobi sobie całkiem nowiutki?
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Pią Lut 27, 2015 12:48 am
Był niesamowicie rozczarowany, kiedy dowiedział się już, że z jego cudownego planu nici. I co on teraz zrobi? Przecież cholera jasna tam nie podejdzie, nie było takiej opcji. To tak, jakby specjalnie się prosił o kłopoty. Szpiegowanie to jedno, ale takie spotkanie twarzą w twarz? Znowu? Nie. To nie było do Samaela podobne. On prędzej by poszedł sobie załatwić drugie takie same, albo wykorzystać kogoś, żeby zrobił to za niego, niż by podjął pełną odpowiedzialność za własne czyny. Co on się będzie fatygować. Był jednak pewien problem. Mieszkał teraz w Bestat, a stąd nie było by mu tak prosto wyjechać do Rosji po nowy dowód. Tym bardziej, cholera, nie chciało mu się w ogóle wracać do domu, jeszcze by musiał się z ojcem i matką spotkać, a po drodze z resztą rodziny. Nie, zdecydowanie ten pomysł musiał sobie wybić z głowy. Mógłby też jechać do ambasady w Berlinie. Ale raz - było to daleko, a dwa - skoro nie chciało mu się jechać do Rosji to tam też nie. Innych opcji wyrobienia sobie nowego dowodu nie było. No fakt, mógłby też zwyczajnie do ojca zadzwonić, żeby mu odesłali. Ale jak się uparł przy braku kontaktu ze starszymi, lub do jego sporadyczności, to niech tak zostanie. Samael staną gdzieś obok jakiegoś drzewka i oparł się o nie plecami. Chcąc nie chcąc, coś musiał zrobić. I decyzję musiał podjąć szybko, bo ten zaraz mu gdzieś ucieknie i szansa na odzyskanie dowodu zniknie. Rozmasowywał palcami swoje zatoki. Jak on ma niby to zrobić, cholera jasna. nagle zachciało mu się tak przeklinać, jakby rzucał klątwę na wszystkie diabły. Dobra, Sam, jesteś dorosłym facetem, musisz odzyskać ten dowód. I z tak niezbyt pozytywnymi myślami, ruszył w obranym kierunku. Kilka razy się zawahał, przystępując z nogi na nogę i robiąc jakieś takie dziwne miny. Na miejscu nikogo nie było, to szedł dalej, burcząc coś pod nosem. Skoro już przeszedł taki kawał i zebrał się na odwagę, to szedł w zaparte. Tyle, że albo był ślepy, albo nigdzie nie mógł go znaleźć. Przyśpieszył kroku, żeby go dorwać. Przełknął gorzką ślinę i chwycił go za rękaw. - Przepraszam, ze zawracam głowę, ale... nie widział może tam pan mojego dowodu osobistego? - Zapytał całkiem normalnie. A przynajmniej tak mu się wydawało. Co on by dał, żeby zamiast niego był ktoś inny. Może jakaś starsza pani, którą mógłby zapytać o ten dowód. Albo, żeby był jakiś inny świadek.
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Pią Lut 27, 2015 4:02 pm
Więcej nie oglądał się za siebie. Nie było takiej potrzeby. Mężczyzna albo do niego podejdzie, albo odpuści. Jednak rudzielec bardzo rozczaruje się tym człowiekiem, kiedy tak łatwo podda się. Nie będzie miał wtedy wyboru i nawiedzi jego mieszkanie. W końcu już wie, gdzie mieszka, wcześniej wiedział, ale jakoś wyleciało mu to z głowy. Po prawdzie jedynie nie wiedział, ile miał lat. Teraz wie, że jest on sporo młodszy od Dragona o całe trzynaście lat. Całkiem sporo, toteż zbytnio nie przejmował się jakimś śledzeniem szczeniaka. Bo w końcu co mógł mu zrobić? Chyba aż za bardzo przecenia swoje umiejętności. Niewiele musiał czekać aż ktoś pociągnie go za rękaw i spyta się o dowód osobisty. Jednak chłopak go nie zawiódł. Miał okazję trochę rozładować swój stres i podroczyć się z nim, ot dla czystej zabawy. W końcu niektóre zachowania ludzi bywają przezabawne. Poprosił go... nie, grzecznie się spytał, czy przypadkiem nie widział jego dowodu osobistego. A jak odpowie, że nie, to co wtedy zrobi? Uwierzy mu czy stwierdzi, że mężczyzna kłamie? Kiedy tylko poczuł pociągnięcie, automatycznie odwrócił się, zgarniając za ucho pasmo rudych włosów. Tym sposobem sine lico było bardziej widoczne na poliku. W drugiej ręce natomiast trzymał ów dowód, jednak po usłyszanym pytaniu, nie miał jakoś zamiaru czy ochoty mu go oddawać. - Samael Blackwood, czyż nie? - przeczytał zamieszczone litery na dowodzie, zaraz uśmiechając się do niego w złośliwy sposób. Był wyższy i większy i generalnie było widać, że Rumcajs jest silniejszy od tego mężczyzny. Zarejestrował go jednym okiem, jego ubiór, wygląd. Starał się wyłapać u niego jakieś cechy szczególne, ale póki co niezbyt mu się to udało. - Czy Pan Samael będzie na tyle miły i mi powie, dlaczego mnie śledził przez ten czas? Wierz mi, ucieczka tutaj nic nie da - teraz to on spytał w miarę kulturalnie. Nie miał pewności, że to był właśnie on. Rudzielec był upartym człowiekiem i jeśli będzie tego chciał, to prędzej czy później dowie się, w jakim celu ten mężczyzna go śledził i jakie miał zamiary, kiedy to robił.
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Pią Lut 27, 2015 7:43 pm
Przytaknął głową na swoje imię i nazwisko. Jakby słowa utknęły mu w gardle. Nic nie mógł z siebie sensownego wydusić, postanowił więc przytaknąć i nie palnąć jakiejś głupoty. On chciał tylko odzyskać dowód, żeby nie musieć kombinować z wyjazdem gdzieś daleko. Czy naprawdę musiało się to wszystko na jego biednej głowie komplikować? Przecież nigdy drugiemu człowiekowi nie uczynił takiego złego, żeby musiał tak teraz udawać miłego i dobrego, żeby odzyskać własność. Jakby mu na tym tak nie zależało, to machnąłby ręką i poszedł zgłosić sprawę na policję, a potem by jakoś sobie wyrobił nowy dowód. Gdyby mu skłamał, pewnie by uwierzył. Co prawda, nie miałby żadnych podstaw ku temu, ale im mniej czasu spędzał tutaj teraz tym by się lepiej czuł. Drugie pytanie go po prostu zamurowało. Dreszcz mu po kręgosłupie przeszedł, jakby nagle ktoś mu ten śnieg co jest dookoła wsypał za koszulkę. Co mu powiedzieć, co mu powiedzieć? Fakt, miał ochotę spierdolić czym prędzej, już pal licho ten cały dowód. Ale przecież nie mógł powiedzieć prawdy. A już na pewno nie tutaj. Siłą go przecież do powiedzenia prawdy nie zmusi. Chyba. Zresztą, co go pewnie teraz obchodził Samael, tyle co nic. Powinien mu oddać dowód i dać spokój, tak by było dla niego najlepiej. - Ja ten no... - Sekundy mijały, a on jedyne co zrobił to rozejrzał się dookoła, jakby chodziło o jakąś ważną tajemnicę. Nawet odsunął się o krok. I tak nie czuł się bezpiecznie, ale co miał zrobić więcej - Przyjaciel z pracy założył się ze mną o tysiąc euro, ze dowiem się czegoś więcej o Panu, bez bezpośredniej rozmowy - Odpowiedział, oczywiście, że kłamiąc jak z nut, ale robił to w miarę dyskretnie i co bardziej - robił to w miarę wiarygodnie. Westchnął cicho. Kłamstwo zwykle przychodziło mu dosyć łatwo, ale teraz się zwyczajnie przestraszył. Ucieczka nic ci nie da, brzmiało w jego głowie jak pewien wyrok śmierci. A kto jak nie on lubił sobie żyć tak jak mu się podoba? Wyprostował się. Przecież nie jest dzieciakiem, tylko dorosłym facetem. Poradzi sobie. - To jak będzie z tym dowodem, widział go Pan? - Spytał ponownie, licząc już na konkretniejszą odpowiedź. Nie miał pojęcia o tym, że go zabrał, ale miał wiele podstaw do tego, by tak sądzić. Zawsze mógł go zabrać ktoś inny, zanim zorientował się, że nie ma dowodu i zanim wywalił tę torbę minęło całkiem sporo czasu. Czas mijał, a Samael się niecierpliwił. Stres tym bardziej go godził w serce jak jakaś niewidzialna strzała. Widać było to i po jego spojrzeniu, jak i po tym, że specjalnie nie próbował nawet nawiązać kontaktu wzrokowego.
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Sob Lut 28, 2015 12:55 am
Młody mężczyzna o tym jeszcze nie wiedział, ale Anthony szykował mu małą grę życiową. Skoro tak bardzo pragną poznać Arthura od każdej strony, to nieco ułatwi mu to ów zadanie. Zdecydowanie przy tym będzie się świetnie bawić, a Samael prawdopodobnie da mu święty spokój i nie będzie nigdy więcej bawić się w detektywa. Nie bał się policji, najwyżej pójdzie siedzieć. Raz już był za kratami. Może paskudne uczucie, kiedy jesteś zamknięty jak w klatce, ale dałby radę wytrzymać te parę miesięcy albo jakieś 3 - 4 lat. Tak myślał, chłopak w pierwszej chwili nie wiedział, co miał odpowiedzieć. Czyżby się speszył? Nie był pewien czy będzie dobrze, kiedy okłamie rudzielca? A może strach go sparaliżował, przez co nie potrafił z siebie wydać ani słowa. To było raczej najbardziej prawdopodobne, a raczej każda z tych trzech opcji była możliwa. Speszył się pytaniem, nie chce mu powiedzieć prawdy, a zarazem boi się konsekwencji. Nie był dzieckiem, więc powinien sobie z tym jakoś poradzić. Uniósł w wyraźnym zdziwieniu brwi, patrząc teraz na mężczyznę jak na niedorozwiniętego człowieka. To miał być jakiś żart? Sam nie wiedział czy teraz miał prychnąć śmiechem, czy uwierzyć w słowa Samaela i puścić go wolno. W końcu chciał się zabawić, a zabawka zdecydowanie tego nie chciała. Cóż za okrutność! - I tylko tyle? Jakoś średnio chce mi się wierzyć w tą bajeczkę. Byłeś niezmiernie upierdliwy, kiedy wychodziłem spokojnie sobie z mieszkania, a ty gdzieś w tym czasie się czaiłeś. Dziwne, że masz życie na takie pierdoły - stwierdził, cicho pod nosem wzdychając. Jak już powiedział, średnio wierzył w tą całą bajeczkę, ale brzmiała całkiem realnie. W końcu tysiąc euro nie chodzi sobie piechotą, chociaż narażać życie na takie pieniądze to też głupie. Dobrze, że Rumcajs nie miał kiedy zająć się tą sprawą bardziej dokładnie, bo młody z pewnością nie wyszedłby z tego zdrowy. Zerknął kątem oka na wspomniany dowód, później wzrok przeniósł na osobę przed nim. Uśmiechnął się do niego w czarujący, uwodzicielski sposób. Taki uśmiech był dość charakterystyczny dla jego osoby. - Może go gdzieś widziałem. W zasadzie to tak, mam go o tutaj - pokazał mu dowód, który właśnie trzymał w lewej dłoni. Przez chwilę zamilkł, widząc jak bardzo dokładnie Blackwood unika spojrzenia rudzielca. Miał ochotę pokręcić bezradnie głową, ale tego nie zrobił - Ty kłamiesz. Możesz podać mi prawdziwy powód dla którego mnie śledziłeś? Ciekawość zżera nie od środka. Poza tym, chyba chcesz to odzyskać, mam rację? - dodał po chwilowej ciszy, wyczekując dalszego rozwoju sytuacji.
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Nie Mar 01, 2015 12:12 am
Nie sądził, ze będzie miał jakąkolwiek łatwość w oszukaniu tego kryminalisty, ale był wiarygodny. Serio. Chyba, ze on wiedział o Samaelu większość, łącznie z bogatą rodzinką. Wtedy był totalnie wkopany w sytuację, ale coś mu się na to nie zapowiadało, by tak do końca miał pojęcie. Po za tym, skoro by wiedział to na co mu ten dowód? Czyżby aż tak był nudny, że postanowił się zemścić za nieudolne próby szpiegostwa? Mruknął coś pod nosem. - Ostatnie co można mi zarzucić to kłamstwo - Odpowiedział bez zająknięcia się, bez zastanowienia. Pewność siebie teraz z niego biła, jakby to on był w centrum uwagi. Co prawda, dalej kłamał. Ale nie zamierzał się tak łatwo złamać. Musiał iść dalej w zaparte inaczej by z niego jakaś słabość wylazła, co równałoby się z przegraniem całej tej batalii. Mimo wszystko, wiedział, ze w końcu przegra. Już znał tego rudzielca, na tyle dobrze by o tym mieć pojęcie. Pytanie było takie, czy uda mu się odzyskać własność, zanim dojdzie do przełamania linii oporu. Nie poczuł się zbyt komfortowo, kiedy pokazał mu dowód przed nosem. Miał ochotę jak małe dziecko poszarpać się ze zdobyczą, ale nie był na tyle sprawny. Po za tym, z jedna ręką co on by zdziałał? Gówno. No właśnie. Musiał wyczuć moment, w którym nie należało stawiać już oporu i zacząć negocjować. W tym momencie zadzwonił telefon, przez co musiał się odwrócić plecami do szanownego jegomościa i wyciągnął telefon z kieszeni. Zerknął najpierw kto dzwonił. Ojciec. No oczywiście, w najmniej odpowiednim momencie musiał do niego wydzwaniać. Ale nie wypadało nie odebrać. Jeszcze by mu środki obciął i faktycznie by zabiegał nawet o te tysiąc euro by śledzić potencjalnego mordercę siebie. - Chto eto? - Zapytał oczywiście w swoim ojczystym języku, a jak miał inaczej z ojcem rozmawiać? Za niemiecki jeszcze by go opierdzielił - Ne mogu seychas govorit', kto-to vzyal moyu ID kartochku... Ne! Ne khochu , chtoby vernut'sya v Rossiyu - I się rozłączył. Przecież nie mógł tego przeciągać w nieskończoność. Musiał coś zrobić. Ojciec się zapewne na niego obrazi, bo przecież jak to on nie chce widzieć się z własną rodziną. To skandal i pewnie będzie się po kuzynach roznosić. Ale powinien go zrozumieć. Nie cierpiał podróży, a tym bardziej jakby miał lecieć samolotem. Chyba by się ze strachu ponownie zesrał. Odwrócił się ponownie, prostując się. - Dobra. Pan mi odda dowód, a ja obiecują powiedzieć dlaczego, w jakimś przyjemniejszym miejscu, zgoda?
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Park cenralny Nie Mar 01, 2015 1:18 am
Nie było na tyle czasu, aby dowiadywać się dokładniejszych informacji o Samaelu. Miał niewiele czasu, aby dowiedzieć się o nim o czymkolwiek. Ale podstawowe informacje znał, tyle że zapomniał o jego godności. Mniej więcej wiedział, gdzie mieszka, a swoją wiedzę upewnił, kiedy przeczytał adres zamieszkania, który został zamieszczony na dowodzie. Szczerze mówiąc nie miał zbyt wiele czasu na zabawę z nim, w końcu powinien wziąć się za swoją robotę. Niby coś tam już miał, ale zdecydował dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej. A później wytarguje cenę na jeszcze większą. Ale póki co jeszcze trochę zostanie. Przecież byłoby niesympatycznie, jakby tak szybko to wszystko skończył. Chłopak wbrew pozorom wydawał się całkiem wiarygodny. Rumcajs byłby mu nawet wstanie uwierzyć, gdyby nie fakt, że zbyt ostrożny na takie rzeczy. Lata doświadczenia robią swoje. Mógłby w sumie odpuścić, ale po co? To nie w jego stylu przepuścić coś koło nosa, skoro go to w jakiś sposób zaciekawi. A on wydawał się w jakimś tam stopniu interesujący. Miał te jaja, aby śledził rudzielca jakiś dobry czas. Nabierał właśnie powietrza, aby odpowiedzieć mu na słowa trochę jadowitym tonem. Niestety, dźwięk telefonu i tym razem nie jego, zakłócił ich rozmowę, przez co Arthur był zmuszony poczekać z odpowiedzią. Ku jego zaskoczeniu usłyszał obcy, ale znajomy mu język. Oczywiście nie znał go bardzo dobrze, jednak jakieś podstawy miał. Wyłapał te pojedyncze słowa, typu "telefon" czy "dowód" oraz "dom". Ale nic więcej. Mógł się jedynie domyślać, o czym była ta krótka rozmowa. Uśmiechnął się do niego, kiedy stwierdził, że powie mu, dlaczego to robił, jak rudowłosy odda mu dowód. Całkiem przyjemna propozycja, ale czy czas mu pozwala na chodzenie po jakiś knajpach? Odruchowo po jego słowach, wyjął telefon z kieszeni, zobaczył na godzinę, przy okazji kasując jakieś trzy nieodebrane połączenia. Schował go z powrotem wraz z jego zawodem. - Jestem za. Oddam Ci go, kiedy znajdziemy się w tym przyjemnym miejscu - po tych słowach, ruszył za chłopakiem, który to miał wybrać to całe przyjemne miejsce.