*tupowinienbyćjakiśopis. Tyle co trza wiedzieć to bogato strojone wnętrze w nowoczesnym stylu. I kupa elektroniki, tyle. *
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Lokum Samaela Nie Mar 15, 2015 9:41 pm
Jak obiecał, tak zrobił. Kiedy skończyły mu się tak zwane obowiązki, zajął się czymś nieco... przyjemniejszym? O ile można to tak nazwać. Jak tylko znalazł trochę wytchnienia, odespał swoje i generalnie spędził trochę czasu w swoim przytulnym gnieździe, postanowił, że odwiedzi mieszkanie Samaela. Upewnił się jeszcze, czy aby na pewno to jest ten adres i bez zastanowienia ruszył na swoim motocyklu do jego mieszkania. Były korki, było na co przeklinać, ale generalnie drogę miał łatwiejszą niż taki zwykły samochód. Po jakiejś godzinie czasu znalazł się na miejscu. Zaparkował w dogodnym dla niego miejscu, zachodząc jeszcze do sklepu po nową paczkę fajek, bo mu akurat się skończyła. Kiedy tylko dokonał zakupu, zapalił od razu jednego. Jak tylko ją skończył, wszedł do środka budynku, znając kod do drzwi. Oczywiście musiał się o nim dowiedzieć. Miała być to niezapowiedziana wizyta. Przecież jakby ten usłyszałby go w domofonie, z pewnością nie wpuściłby go. Ba! Bałby się wyjść na zewnątrz. Także dostał się do środka oraz na odpowiednie piętro. Stanął przed drzwiami, gdzie powinien mieszkać Samael oraz zadzwonił do drzwi. Czekał cierpliwe aż mu otworzy, odsuwając się jednak od drzwi, coby nie zauważył jego postaci. Ale ciągle stał na tyle blisko, żeby zatrzymać nogą zamykane drzwi przed samym nosem. A co jeśli go nie będzie? Cóż, po prostu poczeka. Nigdzie mu się już nie śpieszy.
Samael Przemytnik Cudów
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Lokum Samaela Wto Mar 17, 2015 12:10 am
Zaklął pod nosem. Nie ma to jak się spić, tak porządnie i jeszcze znosić to, że ktoś się do niego przystawiał. Normalnie nie miałby nic przeciwko, ale nie był w nastroju. W głowie dalej miał obraz rozbitej szklanki w rozbrykanym kucyku. Ale alkohol zdecydowanie pomógł zapomnieć większość informacji o tamtym spotkaniu. Mimo wszystko, był jednak dobrej myśli, że go więcej w życiu nie spotka, bo przecież niby z jakiej racji miałby go zobaczyć? To, że teraz każdy rudzielec będzie się mu z nim kojarzył to już inna sprawa. Powoli robiło się późno. Była już noc ciemna, a on był spity. Odbiło mu się pijacką czkawką, kiedy to próbował na ślepo wklepać kod do drzwi. Kiedy jednak za którymś razem , oczywiście kląć w niebogłosy, mu się nie udało, użył klucza ostatecznie by dostać się na klatkę schodową. Mruknął coś pod nosem i ruszył schodami ku górze. Słychać było go z daleka jak wchodził i zapewne paru swoim sąsiadom podziałał na nerwy. W końcu, zmęczony wspinaczką, dotarł na miejsce, opierając się o ścianę. Jeszcze się nie popatrzył w stronę drzwi, nikogo też nie zauważył, zamiast tego sprawdził godzinę w telefonie. Telefon oczywiście mu z rąk wypadł, na co zareagował siarczystym "kurwa jego jebana mać". Podnosząc telefon spojrzał w stronę drzwi, a tam stał ktoś, kogo ostatniego chciałby widzieć żywego w swoim życiu. - Ja pierdolę, chyba mam zwidy - Mruknął do siebie, rejestrując wzrokiem jednocześnie telefon i Rumcajsa. Chwycił telefon, z czystej złości zaciskając na nim palce - Co ty kurwa mać tutaj robisz? - Spytał, prostując się, co jednak w wykonaniu zwyczajnie pijanego człowieka wyszło nie koniecznie tak jakby sam chciał. W głowie miał tyle myśli. A myśleć to potrafił, nawet jak był pod wpływem to pamiętał wszystko co robił i w miarę się kontrolował. To, że czasem szajba mu odbijała to inna sprawa. Ruszył mimo wszystko, wymijając tę jego krzywą twarz i prawie bezbłędnie trafiając za pierwszym razem kluczem do zamka. - Zresztą, gówno mnie to obchodzi - Mruknął pod nosem i otworzył drzwi tak, by samemu się wcisnąć i dać mu najmniej okazji do zaczepienia go. A w wykonaniu jego pijanego to wyglądało to tak, że musiał drzwi prawie na oścież otworzyć, bo nie mógł szybko zamknąć ich za sobą, z powodu zbyt powolnej reakcji protezy. I jeszcze mu klucze wypadły z rąk, na co też musiał trochę czasu poświecić, by się po nie schylić tak, by zaraz się nie wywalić.
Rumcajs Seryjny Morderca
Liczba postów : 50 Data dołączenia : 28/12/2014
Temat: Re: Lokum Samaela Czw Mar 26, 2015 12:09 am
Dość długo nie otwierano mu drzwi. Nie wiedział, czy mężczyzna go po prostu nie słyszy, czy go nie ma. W każdym razie nie denerwował się tym faktem. Jak było już wiadomo, miał sporo czasu i zamierzał go poświęcić temu mężczyźnie. Sam do końca nie wiedział dlaczego aż tak bardzo chce się na nim zrewanżować, jednak czuł taką potrzebę, toteż nie zamierzał jej ignorować. Niebawem usłyszał kogoś na schodach. Normalna osoba skorzystałaby z windy, jednak ktoś był zbyt pijany, aby jej użyć. Aż dziwne, że udało się temu człowiekowi trafić kluczem w sam zamek. Bardzo dobrze było go słychać, niektórych nawet pobudził. Rumcajs jeszcze nie wiedział, że to był właśnie Samael, jednak niebawem zobaczył go. Uśmiechnął się do siebie widząc jego stan, wiedząc, że niewiele będzie wstanie zrobić. Rozbójnik aktualnie miał ogromną przewagę nad mężczyzną i to było najlepsze. Spokojnie czekał aż Samael podejdzie i go w końcu zauważy. Zamiast tego wolał spojrzeć w telefon, który mu upadł na ziemię. Mimowolnie zrobił krok w przód chcąc go podnieść, jednak w ostatniej chwili zawahał się i tego nie zrobił. W tym samym momencie Blackwood zauważył zapewne niechcianego gościa, co dało się niebawem usłyszeć. Uśmiechnął się do niego paskudnie, wsadzając ręce do kieszeni od kurtki. - Coś chyba wspominałem, że nie odpuszczę, nie? - rzucił od niechcenia, robiąc krok w tył, kiedy mężczyzna podszedł do drzwi i całkiem zgrabnie zajął się ich otwieraniem. Niestety, nie zdążył ich zamknąć na tyle szybko, aby Rumcajs nie miał dostępu do jego mieszkania. Szybko wsadził but między drzwiami a progiem, zaraz wchodząc do środka. Teraz jednak pochylił się, aby sięgnąć klucze, które schował sobie do kieszeni. Zamknął za sobą kulturalnie drzwi, wyciągając z kurtki paczkę papierosów, a z niej fajka, którego zapalił. - Ładne mieszkanko, pasuje do Ciebie - stwierdził, wchodząc bardziej w głąb tej nory i obejrzał sobie niektóre pomieszczenia, ot, jakby był zaproszonym gościem i właśnie dostał pozwolenie na zwiedzanie jego skromnego zakątka.